Ona

przechodzi przez to, przez co musi przejść:
ten katalog, który wyrzuca na śmietnik,
pleśń na ścianie zamszowy nalot pomiędzy kaflami,
miękkie włosy, gniazda, pajęcze sieci
w kątach, we wrębach umywalek, w zębach
grzebienia. To wszystko pokryje się rdzą albo pleśnią
w jedną noc, w jedno stulecie.
Bilansuje pamięć, przyzwyczajenia, siedzi na krześle
ze szczotką w dłoni, wdycha zapach
własnych włosów
i myśli: Jestem tamą,
na której zatrzymał się rozkład.
Unosi szczotkę jak porzucony przedmiot,
kładzie ją obok jak zgromadzony arsenał,
gasi światło. Gdzie indziej na świecie
filtry duszą się kurzem, zeschłe liście rzężą na kratach.
Cienka sieć się zapycha i wybrzusza,
ale jej tam nie ma.

1988


Poszarpany kadysz

Żniwiarko taureańska* z ogrodu dzikich jabłoni,
z bagien ziemi posłanko, która gromadzisz transkrypty mgły
w jedenastym miesiącu dziewiętnastego roku
odmawiaj poszarpany kadysz za sumę wszystkich samobójstw:
Niechaj będzie pochwalone życie, choć zapadło się jak tunel
na tych, których znaliśmy i kochaliśmy
Niechaj będzie pochwalone życie, choć jego okno się zatrzasnęło
i odebrało oddech tym, których znaliśmy i kochaliśmy
Niechaj będzie pochwalone życie, chociaż ci, których znaliśmy i kochaliśmy,
kochali je bez umiaru, za mocno i za mało
Niechaj będzie pochwalone życie, chociaż zacisnęło się jak węzeł
na sercach tych, którzy, jak sądziliśmy, z całą pewnością nas kochali
Niechaj będzie pochwalone życie, które dawało sens i kadens
tym, których znaliśmy i kochaliśmy, a którzy czuli się niegodni pochwały
Niechaj będą pochwaleni za to, jak je kochali, kiedy wciąż jeszcze mogli.

* Malchut (hebr. מלכות , królestwo) – dziesiąta sefira kabalistycznego Drzewa Życia.


1948: ŻYDZI

List od matki wydarty z koperty jeszcze przed wyjściem z poczty na uczelni:
. . . Niektórzy z nich będą
najbardziej uzdolnionymi, fascynującymi
ludźmi, jakich poznasz w życiu,
ale nie daj się wciągnąć w żadne kliki,
bo jeszcze uznają cię tam za jedną ze swoich
—Wyjdź za mąż poza wiarą jak twój ojciec
tego nie napisała Pisała dla pisała
wbrew niemu
To ciężar dla każdego
być fascynującym, uzdolnionym
po tym jak sześć milionów
Nieważne po prostu pojadę do siebie
i spróbuję się wyspać
jak normalny człowiek

1990


Dla przyjaciela w udręce

Wybudzanie się z przemocy: sonda chirurga pozostawiona w stopie
paraliżuje ciało od pasa w dół.
Ciemność przed świtem: owinięta szalem, idę się przespacerować po domu
Wielki Wóz podwieszony na północnym zachodzie,
pół płatu księżyca na południu
za ciemną szybą. Chwila, żeby z tobą porozmawiać.
z czym się teraz zmagasz* , twierdziła, to wielkie pytanie.
Filozofka ucisku, teoretyczka
zwycięstw siły.
Piszemy prosto ze szpiku kości. O co nie zapytała,
o czym nie mówiła, to jak ofiary ratują własne życie.
O czołganiu się wzdłuż krawędzi urwiska, o prującym się przęśle włókien
przewleczonych
z jednej strony na drugą, to też mi się śniło.
Budzę się, niepewna, czy nam się udało. Ulga, popłoch przebudzenia.
Świadomość. O, nie. Byle znowu zasnąć.
Byle spać bez snów.
Jak wstaje poranek, kiedy wstaje, jak czysty i jasny księżyc
stapia się z powietrzem koloru księżycowego
wilgotnym i słodkim, tu na zachodnim brzegu.
Miłość do świata, która przypada nam w udziale.
Jak maki wyrywają się ze swoich zaklejonych kopert
nie powiedziała właśnie tego.
Z czym się teraz zmagasz, tam na drugim brzegu?

* Simone Weil


przełożyła Ludmiła Makuchowska-Hilton
redakcja przekładów: Ewa Rajewska i Kacper Podrygajło

Adrienne Rich – Cztery wiersze
QR kod: Adrienne Rich – Cztery wiersze