***
Do pustego pokoju, w którym opłakuję tęsknotę twoich ust,
przyszła pocieszyć mnie Pearl Buck, powiedziała:
Prawdziwa miłość to miłość do kogoś,
od kogo nie oczekuje się żadnych korzyści.
W samo południe, przechodząc obok mego domu,
odwiedził mnie Blaise Pascal.
Miał na sobie żółty płaszcz.
Powiedział: Kropla miłości znaczy więcej niż ocean rozumu.
Rozmawialiśmy o samotności Jeana Paula,
który idąc samotnie przez pustynię, wyszeptał:
Wspomnienia są jedynym rajem,
z którego nie możemy zostać wypędzeni.
Żegnając dzień w pajęczynach,
spotkałem Carla Spittelera.
Był staruszkiem.
Klęczał pośród malin, spoglądając w niebo.
Usłyszałem, że płacze nade mną od kilku nocy i dodał:
Znaleźć wrażliwych ludzi, którzy czują to co my,
jest największym szczęściem na ziemi.
***
Myślę o narodzinach muzyki Aborygenów
i Karnawale weneckim
w którym Paganini na strunach skrzypiec
trafił do nieba
Przystaję nad krawędzią pierwszej myśli Giuseppe Verdiego
komponującego Bal Maskowy
i ostatnich oklasków w trzecim akcie
które przebiegały ze mną przez chłód piwnic
opery La Scala
Dotykam połamanych skrzypiec Johanna Straussa
i ostatnich nut walca Aeols-Töne op.88
dedykowanego Ojcu
Słysząc jak w sklepieniu Katedry Duomo
rdzewieje we mnie Święty Gwóźdź
i łzy św. Heleny opuszczane na obłoku
płynącym przez moją modlitwę
***
1.
Zapomniany Augustus żyje.
W ołtarzach Kapitolu, błyszczy
jak Aurus zamknięty w oczach Koziorożca.
Rysami Monumentum Ancyranum
oddycha na ścianie Augusta i Romy.
2.
W koloseum ukrzyżowano strach.
Pożarty przez zwierzęta i spojrzenia drapieżnych ludzi.
W korytarzach katakumb sny pogrzebały się w zimnym tufie.
Za Murem Aureliana,
gdy pomarańczami strzelała wiosna.
3.
Bogowie mieszkają w Panteonie.
Patrzą w niebo przez dach.
Na obrazie Panniniego, oculus nie powstrzyma deszczu.
Ocaleją jedynie kolumny obejmowane przez pogan
i samotne ścieżki prowadzące do Rzymu.
4.
Kamień przebił Cztery Rzeki. To nie cyrk Maksencjusza
choć obłoki jak granit zapadają się w śpiew via Apia.
Hiszpańskie schody przestały prowadzić do nieba.
Brukami kuleje wiatr.
5.
Syn Neptuna spija światło.
Twardsze od sęków drzewa sandałowego
i rozrzuconych w muszlach gwiazd.
W płetwach delfinów, plusk jest modlitwą pątników.
Między Efebami Berniniego a Ustami Prawdy,
pianą toczy się dzień.
Miasto portowe (Dublin)
akwatorium nie śpi
unosi między dźwigarami grzechy świata
niedoskonałość zamknięta jak pięść
bije się w kontenerach
z eliptycznych silosów muskularne struktury
torowiskiem przetaczają ból niefizyczny
wykręcają skaleczone do tłustej rdzy
ramiona dźwignic
niedopowiedzenie rozcięte do środka
słowem epistrefo
resztki powietrza wyplutego
przez poszarzałych robotników
puchną na gałązkach elektrycznego światła
zadymione pomieszczenia w wieżach ciśnień
wrzeszczące lokomotywownie buchające
ogniem księżyca
suwnice rozciągane brzdękiem tłuczonej stali
nie przypominają łodyg kwiatów transportowanych
deskami Holyhead
akwatorium nie śpi
unosi między dźwigarami grzechy nocy
obsypane hałdami spalonych snów
sumieniem pod skórą umierającym
na kolor metafizyczny