* * *

sądzę że to dramatyczne – powiedział –
czekać na śmierć z powodu zapłodnienia.
– to dość dramatyczne – przytaknęła
podłączona do kroplówki z fenoterolem.
– sądzę, że powinnaś o tym napisać.
– sądzę, że nie dam rady, mam związane ręce –
pokazała
– sądzę, że to musi być bolesne, ale warto – powiedział

– sądzę, że nic z tego nie będzie – odpowiedziała
i poroniła.


dama z maciczką
(sen ginekologa)

Marcinowi Królikowskiemu

jest taki kwiat, który rozkwita wraz z pokwitaniem
a przekwita wraz z przekwitaniem.
(nie pachniałby inaczej, gdyby nazwać go różą albo kapustą).

czasem jest jak zwierzątko, które żywi się ludzkim mięsem,
poluje na płody.

soki wypuszcza cyklicznie, a gdy choruje – pędy
(oplatając niewinne rośliny: pęcherznika, kręgosłupka,
neręcznika i otrzewniaka)

gdy uśpię twoją czujność, przyniosę ci cały na ręce,
a ty przytulisz do piersi jak zwierzę lub dziecko.


reminiscencje z wakacji

byłam w ciąży. w wakacje. byłam nad morzem
i wróciłam znad morza. wróciłam z bycia w ciąży.
przywiozłam muszelki i trochę pisaku w butelce
na mleko. widzę moje dzieci jak bawią się razem.
jedno jest przezroczyste i piasek przesypuje
mu się przez rączki. kiedy następne? następne?
przecież jest tutaj, połączone ze mną słoną przestrzenią,
której nie potrafię przebyć. śni mi się krótko
obcięta grzywka i malutki paznokietek, wody
wciągają mnie, miażdżą brzuch, dziecko znika.
byłam w ciąży, wróciłam bez dziecka. dostałam pracę,
napisałam książkę, bo byłam w ciąży i wróciłam bez.


kocia kołyska

śniło mi się, jak w tej bajce, że zamiast dziecka
w kołysce leżał kot. (rano zobaczyłam zwierzę,
które nie było ani maskotką ani dzieckiem,
tylko zwykłym żywym kotem z potencjałem
symbolicznym. zwykłe żywe koty mogą umrzeć
na katar, to tragiczne, bo katar leci im z oczu).
w tym śnie kocia kołyska wypełniła się łzami
i ropą. kot topił się w niej jak worku (podobnie
dzieje się z przedwcześnie urodzonymi dziećmi).
potem chlamydie zaatakowały nasze płuca
i umierałyśmy powoli w kocich kołyskach.
potem chlamydie zaatakowały nasze macice
i umierały nasze dzieci. objęły przestrzeń
poza snem i stałyśmy się na zawsze
kocimi mamami z kołyskami zamiast łon.


* * *

czy to jest nadprzyrodzone? – światło w hotelowej łazience,
które musi palić się całą noc (jakby czekało na dziecko
niesięgające włącznika).

światło w hotelowej łazience prowadzi dziecko
do tymczasowego łona.

światło nęci dziecko, otwiera się przez drzwi
jak paszcza.

światło połyka dziecko, przenosi z dołów w góry
odwrotnie do ruchów krwi.

czy to jest nadprzyrodzone? – szukać dziecka w świetle
hotelowej łazienki,

płynąc palcem po skórze, palcem po mapie ciała
i krwi kobiety.


janka

to może być ta ostatnia rzecz –
strużka krwi ciężka jak kamyk
i ciepła jak ślina.
albo cięcie w poprzek, a potem
wielka cisza.

to może być ta ostatnia rzecz –
łożysko dziurawe niczym siatka
na owady i główka wielkości
chrabąszcza.
lub organy zwinięte jak kot
w misce o kształcie nerki.

to może być ta ostatnia rzecz
na świecie.
tak kończy się świat –
trąbki słuchowe, włosy anielskie
i końskie ogony.

miał mieć imię proroka.


kolęda dla drugiego dziecka

należymy do tych dzieci – ich małych
paluszków i dziurek od nosa.

musisz wiedzieć, że one ukazują się
bez sweterka, rajstopek i kapci.

wchodzą w tłum i wchodzą między nas,
przeszkadzają w pracy.

jej dziecko bierze moje za rękę,
prowadzi do łazienki. kładą się
przy odpływie i chcą zniknąć.

moje jest mniejsze, porusza się
jak meduza. jej ma włosy.

karmimy je mlekiem z suchych piersi,
trzymamy w zagłębieniu blizn.

mają ciałka jak bańki mydlane
duszyczki z waty.

a noc jest cicha.
i nic się nie rodzi.

Katarzyna Zwolska-Płusa – Liryki wczesnoporonne
QR kod: Katarzyna Zwolska-Płusa – Liryki wczesnoporonne