jak zgarbioną postawę która wpędza w poetykę wojen
odrzucam strach
za rozkazem nie ma nagrody za pracą musi iść wiara
odrzucam strach
w to że z wiary rozliczą mnie policjanci życia cześć
odrzucam strach
jak spaloną na węgiel grzankę która nie jest już chlebem
chciałbym tańczyć
ale wolę grać wszyscy mogą spróbować jak to leci
chciałbym tańczyć
kiedy na pasku masz karabin a w sercu nienawistne
godło
odwodniony mózg braki mikroelementów to władza
dała ci strach
kupowałaś go z polepszaczami w promocji w biedzie
czujesz bit
kiedy godło twoich świadectw miało dla ciebie sen
i egzamin we śnie
kiedy flażolet był plastikowym kluczem do świata
zdeponowanego w sejfie
kiedy sałata była listkiem figowym kanapki pełnej surogatu
z godłem teraz polska
kupowałeś go na giełdach pełnych spalonych wraków aut
i swądu ciał
w salkach pełnych wiary w nierozgryzalny chips i cierpienie
bez sensu
na drogach-skrótach pracowników najemnych wysypanych
czarnym bzem
na hałdach zleceń bez sensu robionych bez sensu ze strachu
ale bez sensu
pod rygorem zdmuchnięcia mieszkania przez wilczki w mundurkach
spotykane przy podpisie
wyrzuć strach jak telewizor z okna hotelu w którym nie zaśniesz
w biedzie
wyrzuć telewizor jak karabin we śnie jak kamień w kieszeni gotowy
na bezsens konfrontacji
jak kurtkę poplamioną farbą do znakowania politycznego krylu
chciałbym tańczyć
na korytarzach profilaktyki szerokich jak koszary prewencji
jak hale rzeźni
budzić się w oceanach zrównoważonego rozwoju w tabelkach
partii mercedesów
w neoliberalnej utopii skapującego bezprzymiotnikowego dobra
chciałbym tańczyć
kiedy wypowiadasz wojnę w internecie szarpany przez twitt i sępy
banku światowego
odrzuć więc strach jak egzamin z poetyki i silikonowy instrument wiary
graj
na rynku wtórnym na instrumentach pochodnych w blokach z epoki
odrzuć strach
jak imię i nazwisko kopiowane przez lata technicznych nowinek i plotek
wyczuj oddech
i tańcz wejdź w rzekę tramwajów i aut w lodówce masz
sarnę i mech
odgrzej sobie
bursztyn
pamiętaj o
piasku