Psalm II
M.M.
niektórych wierszy nie można już napisać.
niektórych nie dało się napisać wcześniej.
nocą rozpacz z powodu dzieci, utopionych
dzieci, powieszonych dzieci, spalonych
dzieci, zgładzonych dzieci, maskotek dzieci
w rozbitym samolocie, bo macierzyństwo
jest dożywociem, a rozpacz szuka atrakcji
i pokupnych kształtów, żeby się w nie wystroić,
żeby się zasłonić, żeby się ochronić;
więc lepiej milcz, mówię, więc mówię: żadna
z waszych kości nie będzie połamana, powiedzmy,
„nie zabraknie wam żadnego dobra”, powiedzmy,
„będzie zasadzone drzewo u strumieni wód” –
Psalm VIII
na wysokiej górze
na odludnej górze
na niebieskiej górze
układałam się
do snu i zasnęłam
i obudziłam się
ponieważ świat
przyszedł znowu
o brzasku
rozczochrane osty
noże traw mgła
wierny kamień
raz zimny raz
gorący w słońcu raz
wierzę –
Psalm XXXI
R. K.
sikorka przysiadła na parapecie jak wiadomość
wygenerowana przez mgłę, październik
przechodził w listopad w brzozach dębach olchach,
mrozoodpornych kwiatach, na cmentarzach
gdzie nasi ojcowie nie pisali pamiętników,
gdzie nie poznaliby naszych dzieci, naszych
wierszy i nas. Telewizja nadawała Polskę,
która zginęła, a potem nie zginęła, a potem znowu
zginęła, a potem nie, a potem słońce
podbiło wycinankę gałęzi, nie wiadomo kiedy
sikorka wsiąkła w niebo, zanim zdążyłam powiedzieć
pamiętaj, zapamiętaj mnie –