Dotyk.
Walizka. Dom.
Pamięć – temat powracający niczym natręctwo.
Zdjęcia nieznanego dopiero służą budowaniu pamięci. Oko błądzi: rejestruje, ale nie rozumie jeszcze tego, na co patrzy. Prostokąty pól, zakola rzek, linie brzegów to anonimowa geometria przestrzeni. Bierzemy w posiadanie widok, ale czy pojmujemy sens? Obrazy outside to nieme impresje. Dopiero zdjęcia przestrzeni bliskiej rozbrzmiewają głosem konkretnych historii: każą szukać znaczeń zapisanych w osobistych przedmiotach, dopisywać życiorysy sportretowanych osób. To rewizja tego, co było, i próba nazwania tego, co trwa – stan jakby w przejściu, gdzieś pomiędzy dotykalnością rzeczy a niewyraźnym konturem wspomnień.
Złuszczony negatyw. Zmarszczki.
Uschnięty kaktus.
Czas stanowi wyraźną oś życia. W czas wpisana jest zmiana: przecież co dzień wszystko kładzie się cieniem na ziemi. Czy fotografia może coś zatrzymać?
Ciało. Kamyk.
Łóżko. Chleb.
Spotkanie zostawia ślad w pamięci. Twarze, sytuacje, emocje wracają wywołane jakimś zapachem, nową znajomością, nieoczekiwanym odkryciem na strychu rodzinnego domu. Rodzą się skojarzenia: rzeczy zwykłe niegdyś zlekceważone zyskują nową wartość, kontakt z kimś, wydawałoby się przypadkowym, staje się ważny.
Piasek.
Z podróży nigdy nie wracamy tacy sami: coś wytrzepujemy, bo niechciane, coś przechowujemy (także głęboko w sobie). Pytanie – dokąd wracamy, do kogo? I co zostawiamy za sobą? Język wikła nas w znaczeniową pułapkę… Bo powrót to nie zwykły przyjazd. Wracamy do miejsc znanych i bezpiecznych, w których choć przez chwilę poczuliśmy się jak u siebie. Pętle to nie opowieść o byciu w drodze. To opowieść o zamieszkiwaniu.
Tekst: Ewelina Lasota