Bez cienia

Zagubiony w upale dom oddawał się wściekle czystemu niebu,
światło detonowało o dachy; rozkołysała się fabryka słońca, trenując
mocno i z jasnością oślepianie na oślep. Świat puścił w ruch
spalone na czerwień twarze i białe ramiona, olśniewające zanikanie,

rozpinanie zapiętych po szyję, rozplatanie misternie upiętych,
obłędnie logicznych konstrukcji, odbijanie od brzegu,
kurczenie cieni aż do wielkości pieprzyka
na jej, nie wiem już czy zakrytej, piersi.

Szukałem machinalnie lekkiego frędzla chmur, który
smyrałby mnie i łaskotał, który kołysałby mój wzrok
jak pajęczyna kroplę wody o poranku i jej pierś pieprzyk.

Chciałem złapać choćby względny ciężar wymowy i sensu
tej feerii, ale w świetle wszystko się wyślizgnęło
jak ławica sardynek z pola widzenia rozproszonego dziecka.


Cała jestem jak brzytwa

Nie magia, a adrenalina, która ostrzy umysł jak brzytwę
i chwytam tę brzytwę i mówię: podpiszę wszystko,
a potem i tak was pozwę, bo podpisywanie zgody na wbicie
igły w kręgosłup w ciągu dwóch minut i trzydziestu sekund
między jednym a drugim skurczem będzie obarczone wadą
oświadczenia woli, dokładnie braku świadomości
i swobody. Zupełnie swobodnie jednak wybaczam sprzątaczce,
która mówi, tylko niech Pani uważa jak chodzi, bo właśnie umyłam,
świadoma anegdoty wpisującej się w nurt tragifarsy
kołtuńskiej. Umyła podłogę w sali porodowej, jest północ,
a ja chodzę z kroplówką w kółko:”idziemy na Kopiec Kościuszki”,
żeby przyspieszyć akcję. Akcja idzie swoim tempem, równym i mozolnym.
Nigdy nie byłam na Kopcu, więc nie mam porównania.
Znieczulenie przestaje działać, dokładnie wtedy, kiedy powiedzieli, że
przestanie. A potem się cieszę, jak to wspaniale jest urządzone,
że ten zwierzęcy ryk z przepony przegania ból i przychodzi ulga,
kiedy już można zacząć przeć. I nawet się nie kłócę, że znieczulenie
mogłoby działać dłużej, bo skoro widać główkę, to znaczy, że jeszcze
jakieś 20 minut, a minęły 3 godziny i 30 minut od pierwszych skurczów,
więc to jest mniej niż jedna dziesiąta tego co już minęło. Nie wzięliśmy
na salę becika, ale mówią, że mają. Położna nie ma na imię Aniela.
Mała wygląda jak bokser po dwunastu rundach.
I kiedy leży pod lampą, i kiedy już pomyślałam w jednej sekundzie
tysiąc i jeden razy „ach, więc to ty”,
zdaję sobie sprawę, że przyszła ta pierwotna i mroczna magia, brzytwa
wrosła mi w rękę i dalej w każdy nerw, które są jak kłąb sprężyn
precyzyjnie nawiniętych i idealnie napiętych, gotowych
w każdej milisekundzie. Niech ktoś spróbuje ją skrzywdzić, albo
jakiekolwiek inne dziecko.


Paciamcia

istnieje tylko jeden język: paciamcia
i w tym języku jest tylko jedno pytanie: paciamcia
i jedna odpowiedź: paciamcia
paciamcia paciamcia paciamcia
wszystkie inne języki to próby interpretacji paciamcia
wykładni paciamcia, opisu paciamcia,
dyskusje dysputy kłótnie spory o paciamcia
wyjaśnienia przypisy komentarze rozwinięcia uzgodnienia
protokoły rozbieżności paciamcia
efemerydy paciamcia
spróbuj przez jeden dzień mówić paciamcia
i zobaczysz jakie wszystko jest paciamcia

Monika Mosiewicz – Trzy wiersze
QR kod: Monika Mosiewicz – Trzy wiersze