Ocean Indyjski

co ona robiła
na wybrzeżu oceanu indyjskiego?

patrzyła jak słońce ostrożnie
sadowi się na falach i zaczyna się na nich bujać?

jadła słodkie owoce pod palmami?
zasuwała na skuterze?
wiła się niczym wąż
leżąc na piasku?
paliła wonne zioła?
tańczyła? medytowała?
fotografowała się ze słoniami?

z pewnością tak i było

dziesięć dni światła
dziesięć dni wolności…

wracała nina
samolotem przez warszawę
podczas przesiadki udało się porozmawiać przez wideoczat z córką
która została z jej rodzicami
w domu

w mariupolu

jej mała miała cztery latka
i zabawnie wymawiała niektóre słowa
szczególnie nowe dla niej
na przykład mówiąc o rakietach
powiedziała:
mamusiu
a u nas lakiety

jakie lakiety?
no cóż ty tam znowu wymyślasz?

tak nina dowiedziała się o rozpoczęciu wojny

po kilku minutach jej lot został odwołany
tak jak wszystkie inne loty w pożądanym kierunku

następnego dnia stało się jasne
że dalej będzie tylko gorzej
ostrzały nasiliły się
zaczęły pojawiać się wiadomości
o pierwszych ofiarach
i przerażające kadry zniszczonych wieżowców

odstępy między rozmowami telefonicznymi
stawały się nieznośnie długie

gdy jechała busem
do ukraińskiej granicy
kontakt z córką i rodzicami urwał się
na siedem dni jak się później okazało

przez tę grząską porę
wkradała się na świat wiosna

abonenci byli
poza zasięgiem sieci

nadchodzące wiadomości –
przeszkadzały jej oddychać

pełne oblężenie miasta
pełne oblężenie miasta
i skąd ma tu się wziąć powietrze w jej płucach?

czytała o humanitarnych korytarzach dla cywili
ostrzelanych przez rosyjskich żołnierzy
dzwoniła do sąsiadów
pytała – kiedy po raz ostatni wiedzieli jej córkę?
pytała powtórnie przez trzaski i szmery w słuchawce:
czy ona żyje?
czy ona żyje?
czy mnie słyszycie? czy ona żyje?

przeciwko jej maleńkiej dziewczynce
armia putina wykorzystywała
systemy ognia salwowego
artylerię dalekiego zasięgu
bomby lotnicze
pociski balistyczne
mnóstwo czołgów
moździerzy i broni palnej

nieustannie:
drżenie i wibracje

pisano że miasto zniszczone
w 50 procentach
potem – w 70
później – w 90

niekończące się zgliszcza
martwa ziemia
do której
ptaki wracały niby do domu
a ujrzały – tylko spalone gniazda
więc rozleciały się na zawsze
zaskoczone
przerażone
zmieszane

nina rozważyła wszystkie możliwe opcje
i na wszelki wypadek te niemożliwe

więc gdy do niej zadzwoniono
z nieznajomego numeru
była już gotowa na wszystko

jak się okazało
pewnego dnia do ich schronu
weszli ludzie z karabinami
szybko zabrali wszystkich
i wywieźli gdzieś pod rostów
części – pozwolili tymczasowo zostać w doniecku
właśnie stamtąd telefonowali

nina słuchała nieznanego głosu i w myślach się modliła
usłyszała znajome – i zalała się łzami

udało się jej wszystko ustalić
prawie cudem…

zabrała ich na punkcie kontrolnym
za oknami samochodu przepływały
niskie chmury i wysokie drzewa

prawie całą drogę dziewczynka
spała na tylnym siedzeniu

już za przemyślem
obudziwszy się od nachalnego porannego słońca
raptem zapytała:
mamo
mamusiu
powiedz
no jak tam indie?

powiedz
proszę
jak tam indie?

rozmyty horyzont
wyjadał oczy

gdy ta droga
się skończy
obowiązkowo
o wszystkim porozmawiamy


Maria

maria idzie po sól

bo tyle soli teraz potrzeba
bo nie ma więcej soli
bo się skończyła

jej łzy stały się słodkie
jeszcze wtedy gdy stąpała po wodzie
a jak wyszła na brzeg
ze strefy przemysłowej –
oduczyła się płakać

wiatr od morza
gwiżdże coś
portowym żurawiom

słońce delikatne
i słońce kłujące –
niczym dwa różne słońca

czemu myśleliśmy
że rakiety –
to chodzi o kosmos?

czemu nam nie powiedziano
że rakiety –
to chodzi o ciemne piwnice?

że noc ma oczy
że śmierć ma zapach
że jesteśmy tu sami
i nikt nas nie zabierze
czemu nam nie powiedziano
mario?

tyle posiekanych drzew
tyle zmiażdżonych pytań

zardzewiała droga
porozrzucane łuski

maria idzie po sól

z j. ukraińskiego przełożył Tomasz Pierzchała

Dmytro Łazutkin – Maria idzie po sól
QR kod: Dmytro Łazutkin – Maria idzie po sól