***

Ogromna się zlewa ballada ze snu
I wszystkie okrzyki wtórują już mu
Krew sika jak sperma i śmieje się ktoś
I ryczy jak pizda bezsenny zły łoś

Dlatego mamusiu nie idę dziś spać
I będę się strzelać i będę się lać
Już Niemce nie grożą i Ruski też nie
To straszą mnie diabły co ćpają we dnie

A nocą się budzą, chcą ruchać i pić
Zarzynać i gwałcić, raz chudnąć, raz tyć
Nie dla nich paciorek, oj dawno już nie
Dlań rozpierducha i wiater im dmie

A świat choć widziany przestaje się śnić
Zaciera się kontur i gubi się nić
Czekajmy nim wszystko rozjebie się w krąg
W leciutkim uścisku nieśmiałych dwóch rąk

2012


Rapture

Każdy w swoim imieniu.
Laurie Anderson

Wszystko było prześwietlone bielą proszę pana, wszystko
najpierw jak były te wybuchy to ludzie na kolanach się modlili
ale potem nas wszystkich położyło i – ja nie wiem
ale mówią, że myśmy byli umarli dobre piętnaście minut

Potem ludzie zaczęli się budzić i ja mówię panu
jak żyje siedemdziesiąt lat takiego czegoś nie widziałam
że ludzie mi mówili, patrz pani, jak ja mam żyć
jak już człowiek żył, jak umarł, takie czasy

na co mi przyszło mówił do mnie jeden pan
a inny drwal tu przyszedł, z siekierą przy piersi
i mówi, że on był tylko w wierszu jakiegoś poety tam
sławnego poety mówił i że ten poeta go stworzył

A potem coś zaczęło trzeszczeć i sykać i znalazł się tutaj
że te siekierę przytula do piersi tak jak mu ten poeta powiedział
i innych jeszcze dużo ludzi przychodziło tak jakby z cienia
i wchodzili w nasze życie jakby ze snów

Tu dużo ludzi jakby już nie umie tak jak dawniej
pochodzić gdzieś pójść tylko zaraz we wszystkich kierunkach
i mówią słowami, które nie należna do nich
i są tym, co jest w nich i pośród nich

I tak teraz po nowemu to mogę panu powiedzieć
że wszystko było światłem wypełnione
dopełnione w ruchu i w cichym odpocznieniu

I stało się ze byłam wszędzie zawsze teraz

13/05/2019


***

musisz być gwiazdą
musisz być ogniem
musisz być iskrą

jeśli nie jesteś
nie jestem

19/03/21


Pieprzę was (2014)

Prawdę mówiąc
kiedy zasypiasz obok mnie
czuję, jakbym tracił sens życia
motywację
oraz wszystkie z tak wielkim trudem zbierane
pozytywne myśli

Czuję, że wszystkie moje wiersze
są tylko po to, żebym mógł zrobić ci dziecko
i aby to dziecko
mogło żyć w zupełnej pustce
bez boga, pośród pustych spojrzeń ludzi
którzy nie wiedzą, co czynią

Cała poezja
cała moja poezja
przestaje mnie cokolwiek obchodzić
mam jej serdecznie dość

Podobnie jak
Mam serdecznie dość wyzwolonych mężatek
wydających pieniądze na bzdety
Mam dość mężatek, które masakrują
wszystkie moje naiwne myśli i zajmują
miejsca w kolejkach, posady
i bezczelnie wchłaniają tlen

Gdyby te wszystkie pieprzone mężatki
zechciały zrozumieć, że ich pilling i pedikura
oraz cykliczne golenie w miejscach intymnych
niekoniecznie są dla mnie
i reszty tego krwawiącego świata
sprawą najwyższej wagi
i że poza tym
nic już nie pomogą

że trwała ondulacja tylko
pogarsza całą sprawę
odkryty brzuch nie przystoi
garnitur bez pleców jest nieco passe
a trójkolorowe paznokcie błądzą wraz z ich właścicielką
po cmentarzysku estetyki

Gdyby zechciały pojąć
że ich czas już minął

Gdyby te wszystkie wiecznie niedojebane studentki
z chcicą jak kac wawelskiego smoka
odstąpiły mi kilka metrów sześciennych powietrza
i nie gramoliły się wszędzie z ultra cienkimi papierosami
z papierosami jak osy tnącymi moją przestrzeń
wnoszącymi w nią tę dziwną ambiwalencję

Mój świat
i moja poezja
byłyby zdrowsze, piękniejsze, a ja
mógłbym być dzieckiem po godzinach i dorosłym w pracy
a nie na odwrót
jak to ma miejsce obecnie

Niechże zechcą posłuchać
ci, którym wydaje się,
że do czegokolwiek są potrzebni

Moi drodzy
Nie jesteście potrzebni do niczego

moi drodzy
pozwólcie mi powiedzieć
coś od siebie

Każde z was, można w tej chwili
zastąpić dowolnym innym śmiertelnikiem
dowolnym
nawet panem Mietkiem,
Kaziem czy Zbychem
wiernymi strażnikami
tej wielkiej, czterdziestomilionowej budki z piwem
waszymi źródłem samozadowolenia
waszą oazą pijanego spokoju
Mieszczanie!
Robotnicy!
Etatowi kuglarze egzystencji!
Renciści dobrego smaku!
Bawidamki!
Andrusy!
Skurwysyny!
Kwiecie stołecznych miast!
Umiłowani w niewierze!
Wypluci przez aglomerację poezji!
Odszczepieńcy stylu i klasy!
Ludzie Złoci!
Uznajcie mnie za kogo chcecie

Jedyne czego jesteście warci
określa się definicją tak skomplikowaną
tak niespotykaną
w telewizji radio prasie
że trzeba wam w tym miejscu sięgnąć
do skarbnicy wiedzy Google:
i d i o s y n k r a z ja

Kiedy wpychacie się w kolejkę do bankomatu
kiedy zamawiacie asertywnie wizytę u dentysty
kiedy telefonujecie do biura obsługi klienta
Pieprzę was
Pieprzę was
po trzykroć
Pieprzę was i wasz debet

Pieprzę wasze wakacje dwa razy do roku
wasze halluksy
wasze niskobudżetowe zamierzenia
wasze dzieci prące do góry
wasze sukcesy i porażki
prowadzących wasze teleturnieje
waszych akcjonariuszy
wasz refluks
wasze obolałe kolana
o mężatki
wasze wilgotne jęzory
o żonaci
wasze kiepskie powieści pozostawiane na trzeciej stronie od końca
na nocnym stoliku
terminarze i zapisy w telefonach komórkowych
wasze listy zakupów
wasze roszczenia
wasze pierwsze pocałunki
wasze podarte świstki
akty waszych urodzeń
wasze rzekome wzruszenia
wasze odpisy od podatku
wasze zdania złożone
wasze wieże ze słoniowych kości
wasze adoptowane bobasy
wasze psy, koty i kanarki
wasze kołyski
pierwsze zęby waszych dzieci
wasze odbyty
wasze zakłady specjalne
wasze poranne kawy
wasze pierwsze kroki
wasze mody i kulturowe kody
wasze ejakulacje
wasze pierwsze wina pod mostem
wasze spowiedzi za głośne
mokre biusty
wasze zasrane programy telewizyjne
waszych poetów
pieprzę wasze matki zbierające jałmużnę
pieprzę waszych ojców naprawiających odkurzacze
wasze zreperowane meble
całe wasze życie
pieprzę, pieprzę
po stokroć tak pieprzę
jako i wy pieprzycie

całe szczęście
w końcu zasypiam
rano budzę się rześki i wypoczęty
gotowy na nowe wyzwania
otwarty i łaknący doświadczeń
zdrowy
szczęśliwy

jednakże
mija kilka dni, albo godzin
aż znowu mnie
tarmosisz
i ja ciebie
tarmoszę
i zaczyna się
znowu to samo

Tak sobie jakoś myślę wiesz
jak ty tu tak oddychasz, to ja sobie myślę

Tak myślę jakoś
i zdaje mi się, że poeta powinien pisać wiersz
kiedy coś mu się bardzo podoba
w sytuacji zachwytu
urzeczenia
refleksji

Nie kiedy
ma ochotę strzelić w pysk
cały świat

Świat stoi jak stał
na dodatek rechocze
poezja z tego
cokolwiek niepoetycka
ja zaś definitywnie przestałem przypominać poetę

Aczkolwiek
przynajmniej mam jakiś zawód

Nazwijmy go
zawodem miłosnym

Jakaż piękna lingwistyczna metafora na koniec poematu, czyż nie?

Pieprzę was


Przyniesione niemowlę uczy się i biega. Dziecko upada po raz pierwszy

W mięsie przyniesionym jeszcze trochę życia
Czerwone jak krew, krew nie jest do picia
W warzywach pachnących jeszcze ogród żyje
Krew nie jest do picia, soczek to się pije

Na słoneczko na dwór, ramionami w świat
Biegnij jak aniołek, harcerz, bożek, kwiat
Rozkwitaj radości, starych lat pociecho
Kiedyś usłyszymy krzyku twarde echo


Tam jest moja miłość

Tam ma Kochana w starym mieszka sadzie
A ja tutaj tęskny, myślą bieżę doń
Do domu, do słońca, co się do snu kładzie
I na dolinę składa nocy dłoń

Rośnie tam silny dąb rozłożysty
W jego koronie gwiazd firmament skrzy
Pójdę zaczekam, w ciemnych oknach izby
Ujrzę ukochaną jak spokojnie śpi

A oto i harfa oto harfy struny
Co umiem lepszego, zaśpiewam Pani pieśń
Co zacna jest świetna i pełna czystej dumy
I będzie odtąd zawsze moja miłość nieść

Tłumaczenie dowolne: „Dacw 'Nghariad” (There’s My Sweetheart) folkowa pieśń walijska autorstwa Mary Davies, skomponowana i napisana w 1908 roku.


Miejsce Ur.

możesz powiedzieć nie do cichych świateł miasta
do zachodów słońca, które tutejsze niebo oddaje już innym
do piwa pitego wieczorem na ławce wśród traw

to wszystko obojętne nadal będzie się chwiało
śpiewało wiało pachniało było
tylko ty zrobisz się bardziej martwy na chwile

a potem weźmiesz to wszystko zapłoniesz tym
obejmiesz myśl rozdasz ciału
i nigdy już nigdy nie będziesz musiał tu wracać

Dominik Kiepura – Wiersze
QR kod: Dominik Kiepura – Wiersze