***

w stanach fantastycznej euforii
cały świat w sferze wyobraźni
bardzo bogate wnętrze świra
opakowane kaftanem bezpieczeństwa


***

zmęczony niczym i wszystkim
bez kierunku bez planu
zraziwszy do siebie tych jeszcze przychylnych
nie oddając czci niczemu
może tylko usiłujący być sobie wierny
w myśl jakiejś zasady durnej – własnej
bez pewności czegokolwiek na manowcach bytu
nie próbuje do niczego pasować


***

zgrzyt wyszczerbionej żylety
jak brzeszczot po ciele przeleci
zostawiając blizny


***

ciemna strona nocy mało jest jasna
umarł koń roboczy
jego praca przez trzydzieści trzy lata była daremna
umarł pies na łańcuchu
martwy a uwiązany
za młodu miał szczęście
ale przez demencje nie pamiętał
zdechła kura
a szczura kot zabił
bo obcy szczur się bez racji pałętał
zamordował też dzikiego gołębia
małe koty egzekucja je czeka
ślepe oczu zawiązywać nie trzeba
w połowie z miotu przebrane
bo w nadwyżce się ich narodziło
mordują już świtem
w dzień zakopują ścierwo z całej nocy
i klną że muszą
i klną że dużo
i że koń taki ciężki


***

pragnienia
niekiedy z nich zbudowane jest wszystko
romantyków zabijają najczęściej o świcie
– jak wszystkich


***

zdarza się
złudzenie wspólnych celów i szlaków
z powodu możliwie podobnego odbierania rzeczywistości
przez punkt zwany przeszłością
niekiedy łatwo przez to pomyślenie zbłądzić


***

Rozproszone myśli siłą pozbierane bałagan w głowie czynią.
Właściwa ich konfiguracja dałaby poprawne rozwiązanie.
Dobrze ułożone składały by się może w to, co zwać by współczesnym człowiekiem.
Ówczesny zaś jeśli nie dzisiejszy, ale to żaden, nie taki, ni ten, ni inny.
Z myślami w nieładzie bez zgłębiania, bez nadmiaru kombinacji.
Człowiek zda się z wyglądu, możliwe że, a w określeniu to najprościej ujmując – nie inny jak pierdolnięty.


***

Cmentarz w słońcu
Trumny w grobie
Kiedyś żywi
Dziś odwrotnie


***

Jak pijany: Edgar Allan Poe, pijany Charles Bukowski, jak pijany Joyce, pijany Wojaczek, pijany Świetlicki i jakaś część reszty z nich…
Ja też piję – mam więc może szanse, też być zapamiętanym.


deszcz i wichura
po liściach i po ptokach
– urok jesieni


nikt nie wychodzi
specyficzni tu żyją
– oddział zamknięty


szminkę nakłada
gęba umalowana
– mis trendy baba


coś budzi ze snu
obowiązki to krzyczą
– knebluje drani

Yanko Wojownik – Wiersze
QR kod: Yanko Wojownik – Wiersze