Stille Nacht

O czym chcesz dziś rozmawiać?
Podsumowanie roku wypada dość blado
po ostatnim zaćmieniu. Nauczyłam się płynąć
tuż pod powierzchnią rzeki i patrzeć przez wodę.

Słowa wracają, zamiast uwalniać oddech,
gromadzą się w płucach. Zaczęłam odrzucać
rzeczy zbędne, tyle tego było, i wypuszczać
puste powietrze. Łuski tak bardzo lubią,

gdy się je tylko głaszcze. Między żebrami
popiół, ostatnie suche miejsce. Jestem już
zaimpregnowana po koniuszki słów.
Znam język niemych zwierząt.

Ale nie pisz tego, dodaje Matylda.
Słowa mają znaczenie, kiedy czytają je
ci znający kod. A oni zatonęli już dawno
i chyba na zawsze. Resztę połknął dorsz.


Velvet Goldmine

Mówię, że David Bowie na swych ostatnich zdjęciach,
tych urodzinowych, wyglądał już na martwego.
O. potwierdza. Ulga, bo świat pojedynczy
bez potwierdzenia zawsze jest w nawiasach.

Do panteonu najgorszych miesięcy dołączył sierpień,
ten z zimną, kanciastą nerką. Potem,
bardzo długo potem, okazało się, że można
ją zagłaskać. Ale co już się stało,

jak przy innych okazjach, to – powrotu nie ma.
Jesteśmy pokawałkowani
na odcinki, kreski i kolejne końce.
Bez zaprzeczenia, bez łagodnego przejścia

pomiędzy snem i jawą. Jedyna dostępna
wieczność to ta. Odtąd nie wolno studiować
owali. Na skraju słonej rzeki trofeum
jest dziś lód, odprysk w grudce oka.


Kręgi

Winorośl w tym roku przerasta. U mnie nawet
od wschodu, przez drewno na strychu. Ale i tu też.
Rozmawiamy długo, a potem jadę bardzo ciemną nocą
i naprawdę się boję. Przy drodze

na Pilicę rosną buki – gęsto, jeden obok drugiego,
ich obłe pnie jak ciała wielorybów
na plaży pokrytej popiołem.
Przez chwilę czuję się jak w komputerowej grze,

w której skończenie poziomu otwiera otchłań,
a jakby tego było mało, Łukasz mówi jeszcze:
straciłem wiarę, nie jestem już pewien
niczego.


Nie ma innych bogów

Nie ma innych bogów niż ci,
których sami wybieramy, nie ma
innych wyborów niż zapętlenia, spirale,
powroty do słów, które mamy w myślach.

W Nome znamy wiele określeń
bieli, a każde z nich to myśl,
widzimy je wszystkie. Co zapisane
w śniegu, wsiąknie w ziemię,

a potem znów do niej powróci, bo przecież
powstało z niej. Zaśnij spokojnie,
Matyldo. Póki masz imię,
jesteś. Ono cię nie opuści.


Karina Stempel – Cztery wiersze
QR kod: Karina Stempel – Cztery wiersze