Piosenka o matce

W domu mojej matki nie ma miejsca na mnie
Stare ubrania popakowane w worki
Książki przenoszone do piwnicy
Ze ścian zniknęły wszystkie moje zdjęcia

Moja matka zawsze wita mnie z uśmiechem
Poza tym jak przyjdzie list o jazdach na gapę
Pyta się o kawę, częstuje ciastkiem
W domu mojej matki nie ma miejsca dla mnie

Rozmawiamy sobie, choć się nie słuchamy
Pora umyć okna i naprawić baterię
Czasem jeszcze sobie zaglądam do mamy
Na cmentarz do taty chodzę znacznie częściej


Jacewska

Pokój trzy na trzy, idealny kwadrat
Obstawiony meblościanką, Jezusami i Maryjami
Jest mi wybawieniem
Jest mi więzieniem

Boję się wyjść
Boję się zostać

Jezus poprawia swoje rany
Bym widział go wyraźniej
Z każdym grzechem

Pokój trzy na trzy
Trzydzieści trzy lata

cykl Szpital


Leszek

Colę to ja lubię, lubię też jak przybijasz mi żółwia
Jak stoisz nade mną jako Ty w koszulce, lekarz w marynarce
Dziadek w sweterku. I mówisz do mnie bym był grzeczny.
Żelki miśki to ja lubię i pana Georga małpkę też.
A gdy nie lubię to krzyczę rzucam krzesłami i stołami
We wszystkie głosy i hałasy w głowie. Nie trafiam
Zapięli mnie w pasy dziś, wiesz, ale już będę grzeczny.
Czuję, że umieram ale jednak za wolno, za szybko zmieniają mi
Pościel


A my nie chcemy uciekać stąd

Możemy przecież wyjść na spacer
Pod opieką terapeutki na teren szpitala
Albo dalej po tytoń i lotto
I sześć jabłek.
Dla pana Krzysia co nie może wychodzić
Bo na zewnątrz są noże
Noże co mogą przebić skórę i żołądek jak ostatnio
Szpital ma system antypożarowy
I systemowo unika pasów
Nie chcemy uciekać. Tu jest bezpieczniej
Niż tam

Dominik Rokosz – Cztery wiersze
QR kod: Dominik Rokosz – Cztery wiersze