WARUNEK

Nuć mnie i kołysz. Dwie struny – zakładki na lędźwie i znak zapytania. Noc na oddziale, kiedy – przyznaję – byłeś jedyną nitką, cienką skórką, na której trzyma się strup.

Myślałam, że odjęło mi nogi: dwa serca, dwie wyraźne radości, że w pojemnikach na końcach węży, które ze mnie rosły, zbieram się. Morfino – nie miałam z tobą przyjemności.

Mówię o przyznawaniu. Przyznaję  – tamto krzesło trwale zmienia znaki. Kładłam się, chociaż wciąż leżałam i wtedy kładłeś się ze mną jak w pachnące sanie. A teraz powiedz:

co to za szczęście, które potrzebuje
noża w plecach i wyschniętej rzeki?


KARB

Majowe seminaria, rzęsiste rozmowy o potrzebie (lub braku) używania cipy. Nie mam jej. Nic tam nie mam, zgodnie z najświeższym trendem.

Ale pięknie jest widzieć dziewczęta. I nie żaden tam sabat, krąg czy zwykłe kółeczko. Same żywe rany. Ta metafora ma sięgać również między uda.

Pomyśl – można wyciągnąć rękę i dotknąć
w końcu prawdziwego
mięsa.

Barbara Klicka – Dwa wiersze
QR kod: Barbara Klicka – Dwa wiersze