Metafizyka

Każde piękno jest trujące.
Moje imię brzydota.
Ponura dni życia egzaltacja najczystszej rozkoszy.

Metafizyka
to moja muzyka
to moja anarchia
to zło,
którym świat wskrzeszam z martwych.

Sztylet to mój cierń
to moje serce
z krwią na rękach kroczy dumnie
metafizyka
przez królestwo obłąkanych i zawziętych,
szpicli i medialnych dziwek.

Przez deszcz mówi o tym, co przeklęte i piękne.
Brzydota się pięknu nie kłania.
Brzydota piękno odsłania.

To moja muzyka
moja anarchia in spe


Mogę

już nigdzie nie wyjeżdżać
mogę pozostać tu na zawsze
mogę kochać do końca,
niczym ptak zamknięty
w klatce.


Jednego

impulsu potrzeba
jednego serca
jednej chwili
żadnej wymówki


Gdyby

mnie ktoś zapytał:
czy jestem dobry? – odpowiedziałbym, że nie.
Stanę się dobry, gdy mi ktoś rzuci snop światła
na własne zaciemnienie, a jeśli tego nikt nie dokona,
oddalę się.
Odejdę, zanim usnę
aby samemu pokonać siebie, aby nie dać łajdactwu
możliwości panoszenia się.
Choćbym w samotności miał umrzeć, warto to zrobić.
Niczego bowiem nie ma w człowieku żyjącym.
Zapomnijcie o mnie. Wygaście mnie. Drżyjcie,
bo będę głuchy na wasze wołanie. Zapłaczą
wdowy i ptaki. Zakonnice zachorują ze wstydu.
Ale ona, kochanka cudowna, co tańczy nago każdej
szarej i deszczowej nocy, pójdzie za mną.
To wystarczy.
W czasie mroku nic więcej zrobić nie można.
Źle się dzieje w państwie ludzkim.


Lecz

wrony dziobią. Kruki są obojętne. Milczy dzwon.
Tańczy jednak błazen. Od zawsze. Bezceremonialnie.
Kwiaty miały swoich wyznawców, lecz ci wymarli,
a wraz z nimi kwiaty.
Wyniszczeni przez państwo, chowamy się w jaskiniach
życia.
Stworzone ze złudzeń
myślą o tym jak się nas pozbyć.

Jerzy Kaśków – Pięć wierszy (vol.5)
QR kod: Jerzy Kaśków – Pięć wierszy (vol.5)