otwieranie śluzy łabędziej

                               podeszwy na śluzach kołyszą się              dyskretnie
              spójrz jak pulsują sprawdzałem poziomy
                     podpatruję raz jedną raz drugą stronę
            podeszwy uśpione kołyszą się niezgrabnie
 w rytm uszkodzonej sygnalizacji świetnej przystrojonej wlepami
                 złożone z barw i katalogów których wcześniej nie znałem
                                                                    /rdzawy –chodź lazurowy– stój/
                                                                                        oni to lubią one to lubią
                                                                                               jadą na tym sprzęcie
czują się jak łabędzie wdychają opary zdarzeń
nic o tym nie wiem nie bawię się nie słyszę
podeszw zaszywam się w spadaniu z noszy
otrzepywaniu znoszonych odcieni wierzchnich
zawijam się w wycieraczkę której wcześniej nie znałeś
                                                                      nie słyszę
                                                                     oddycham
                                       depczę obejmując poręcz
                                   S           K          A           C          Z

podeszwy na śluzach kołyszą się niepewnie
czekają aż ktoś je pochwyci i przeciągnie na którąś stronę
podeszwy spóźnione kołyszą się udając
że nie wiedzą o co chodzi
do rytmu wyśnionej sygnalizacji świetnej oblepionej wlepami
to jest cudowne oni to lubią one to lubią
                                        zbierają się czym prędzej czują się jak łabędzie
                                                              nic o tym nie wiem nie widzę zasypiam
           za szybą pędzącego samochodu marki volvo ręce
           mi wiotczeją kierownica nic o tym nie wie kierowca nie chce o tym słyszeć
S           K           A           C           Z

                            podeszwy na śluzach balansują zbyt pewne siebie
                    draśnięte przeczuciem stracą rezon i polecą na którąś stronę
           zaczepiają ławice pytają na który dzisiaj wyrzuci je brzeg
nic o tym nie wiem roje utopie i urozmaicam raje zaprzęgnięte
we flotylle upokorzeń i gaf
łapie mnie za kostki jeden kontrabandzista
oni to gubią one to gubią
                                                                                                                       S  K  A  C  Z
                                         dotyk to spięcie przeguby zginają się najszczerzej
                     w punktach na które jestem uczulony a co najmniej wrażliwy
twoje i twoje dłonie pozdrawiają kamienie
z przeciwnego brzegu na który też jestem wrażliwy
cień nic o tym nie wie oni to lubią
tyją wzajemnie pasą się na posadzce pot perli im szyje
                              plamią swe ubranka wyprane w proszku perwoll
czują w palcach mrowienie one to lubią oni
nie mam pojęcia
                          co o tym sądzić nic tutaj nie jem
śpię z tym w wannie z przekręconym na fulla magnetofonem
w torbie śnię o tym w warunkach przedpotopowych
                           do rytmu upośledzonej sygnalizacji świetnej

                            kiedy ręce wiotczeją jak paproć bez wody – skacz
                             kiedy czarna matka obumiera z tęsknoty – skacz
                      kiedy kropla starannie obmywa twe oczy – też skacz
                                          kiedy serce jak bęben nakurwia spragnione
                                                                     nie bądź sercu dłużny – skacz
patrz nie na mnie
ja nic o tym nie wiem
siedzę w siódmym rzędzie
rzutem oka na taśmę


lubi głowa tańczyć

Na mansardzie, cholera,
lubi głowa tańczyć,
lubi głowa tan.

Na mansardzie, cholera,
lubi głowa tańczyć,
lubi głowa tan.

Ciało jest świętem, a świątynia jest jak wskazujący,
bardzo groźny palec.
Konfesjonałem jest tylni głowy płat.
Lubi głowa tańczyć,
lubi głowa tan.

Fioletowy – oliwkowy – malaga.

Lubi głowa tańczyć,
lubi głowa tan.
Mówi: po prostu zapadam się w sofie
i obserwuję, ile na mojej krzywej sytuuje się nike’ów.

Baby blue – magnat – figa.

Parkiet wie coś, czego ty nie wiesz.
Ani twoja matka, ani guwernantka, ani twoje dzieci.
Kula nad głową jest matką ruchu.

Lubi głowa tańczyć,
Lubi głowa tan.

Człowiek psuje się od głowy.
Konkordat.
Rytm jest od boga.

Lubi głowa tan,
Lubi mansardy trójkątny kształt.
Lubi kładące się pokotem promienie,
Krzyżówki refleksów. Lubi słabe oświetlenie,
Nie lubi działu lamp.
Dała się namówić na

deski spróchniałe,
parę za szybą, schizmę, szrot.
Lubi głowa tańczyć,
lubi głowa jak nic.

Na mansardzie, cholera,
lubi głowa tańczyć,
lubi głowa tan.              /x2

Kuchenny – wolnoschnący – iglasty
(kieszonkowy – kasztanowy – słony karmel).

Głowa zawałowa nie chce koksić,
truskulowe ma patenty na stan.

Na mansardzie Hollera
lubi głowa główna tańczyć,
lubi głowa tan.

Głowa chce czegoś do czczenia.
Robi z głową tańczyć
i nie ma z tego tantiem.
Dajmy głowie coś do czczenia.

Lubi głowa tańczyć
Lubi głowa tan.               /x16

Turkusowy – morelowy – bez.

Rytm jest od boga.
Rytm trzeba wymyślić od podstaw.

Lubi głowa tan.
Mamy toto wdrukowane
w podwiniętych rękawach.
We fragmenty naszych pominiętych ptasich skór.
Krążące w okolicach karku.
Poupychane
w słojach drzew.

Przesłyszałeś się, nie sakralna jest nasza budowla,
sterylna. Nie stabilna jest nasza konstrukcja. zastana.

Zielonkawy – ażurowy – bakłażan.

Na mansardzie Hollera
lubi głowa tańczyć.
Lubi głowę Materna.
Lubi głowę Mann.


Paweł Harlender – Dwa wiersze
QR kod: Paweł Harlender – Dwa wiersze