Edukacja
morze się rozlało
jest teraz wielkości
znaczka pocztowego
złożone z atomów
Demokryta
zaciśniętej pięści
proletariatu na banknotach
tkwi na kartce
jaśniejsze obrzeża
wysychające u brzegów
niebieska kratka
granatowa kalka
u wybrzeży erodująca
struktura
II
w zeszycie szkolnym
mam 9 może 10 lat
fascynują mnie rozmycia
nieregularności.
efekt błędu drukarskiego wilgoci
grube okładki tanich
zeszytów z surowców wtórnych
drzazgi wprasowane części
odczytuję napisy z tylnych okładek
rozkręcam długopisy
przyglądam się soli
myślę o sedymentacji
jawnie bez sentymentu
o morzu Martwym
o Antarktydzie
o plamach na księżycu
rzęsa łza kropla deszczu
(trudne nazwy przyjdą później)
jak ładne nogi dziewcząt
biegnących przez boisko w
letnim ulewnym deszczu
i trzymających książki nad głowami
zeszyty czy tornistry
(to również nieco później choć za chwilę)
jak i nocne polucje
II
na razie trwa nauka
o słowach: mama i tata
dom kraj oraz ojczyzna
pisane kredą ale kreda
się kruszy opada w zwolnionym
tempie jak pył na księżycu
Gagarin wytrząsa to z butów
nasi piłkarze na mistrzostwach świata
wytrząsają to sobie z butów
oficjele na trybunach wytrząsają
to sobie z za kołnierzy i mankietów.
Słuchając muzyki i wiwatów.
zryta dusza murawa i powierzchnia księżyca
buty bez wyrzutów sumienia
(tylko karbowania w podeszwach)
służą do chodzenia i kopania,
piłki oraz spacerów po księżycu
(przynajmniej w tamtych latach)
Wracając do nauki języka
do nauki stawiania znaków
która łączy się z nauką czytania,
a z tych nazw świat się wyłania
Pani mówi
(Ach, jednomyślna dyktaturo)
świat
jak ten za oknem
Ale czy ten sam?
coś każe głęboko wątpić
są (i owszem).
niebo dach dym mech
na rynnie jaskółka
cień wędrujący cierpliwie
poprzez blaty szkolnych ławek
wszystko w liczbie pojedynczej
w czasach kultury masowej
III
obracam nazwy
jak globus na geografii
wchodzą i wychodzą
kiedy patrzę z przodu
wiem, że tracę z tyłu
ciągle coś się wymyka
więc wprawiam globus
w przyspieszony ruch obrotowy
za okien dobiegają
zapachy i dźwięki
rześki chłód poranka
ciało zanurzone w języku
traci na znaczeniu tyle, o ile
nazwy nie pasują
jak ciasny kołnierzyk
ale innych nie ma
ja nie czuję się swobodnie
język otacza i okrąża
bierze i używa (sobie)
patrzę na czarną tablicę
i naprawdę wolną chwilę
gdy jest zupełnie czarna
po nakreśleniu: temat data
nadpełza skądinąd cicha ulga
wstydliwa zdradziecka
III
linie kratki pięciolinia
cały świat
bezładne języki świata
rusztowania
obracam się
patrzę przez okno
i czasem tylko
gdy
świat staję się gładki biały
jak zeszyty do rysowania
czuję narastającą z wolna
nieokreśloną trwogę
3 czerwca 2011
Wapń
Kanclerz świata.
Jego władca.
Ordynator.
Gubernator.
Co zrobilibyśmy bez niego?
Nasze kości, rozpadłyby się.
Jego śmiech by nas uwolnił.
Teologia dla dorosłych
1.
Spanie.
Chodzenie.
Kręci się, widzisz
tam głębiej.
To wielkie koło, koło tego tam
To się obraca, spada
wchodzi
w ciebie
przez ciebie
mówi trup ptaka na ścieżce
jest świat
przez ciebie
2.
milczenie
kropla wody
mucha
mucha
jaka udręka
ona chodzi
czyści skrzydła
nic nie wie
o Sartrze
o Derridzie
siada sobie
na kupie gnoju
czyści odnóża
czyści skrzydełka
wyrywam jej skrzydełka
mówię
niech zazna cierpienia
mam pięć lat
to ontologia
w największym skrócie
bez odkupienia
3.
ktoś umarł za ciebie
nie odpowiadam
każdy umiera sam
za siebie
a czasami dla siebie
tu zgoda
nawet jeśli daremnie
i zupełnie niepotrzebnie
ale może wierzyć
w sumy cierpienia pomniejszenie
nawet jeśli to się
nie sumuje
w żadnej mierze
4.
świat jako lunapark
przyjeżdża i obraca się
diabelski młyn
beczka śmiechu
salon krzywych luster
gdzie dekoracyjnie zniekształceni
trwają
bóg i diabeł
widzisz ich teraz
widzisz wyraźnie
powstali z twoich wyobrażeń
ulepieni z twojego prochu i potu
na twój obraz i podobieństwo
są tobą najwyraźniej
a więc sobie cześć oddajesz
i siebie sam wypędzasz
na pustynię
5.
obraz
na obrazie pleśń
to co żyje
nie zna śmierci
2012/10/31