Poranek zepsutej mrówki
Dym ze śmietnika wynurzał dom
Rudy Michał palił watę od zastrzyków i bandaże
gipsowe odnóża walały się w trawie
jak zdarta skóra nasiąknięta deszczem
To wszystko o świcie
bo Michał wcześnie wstawał
i pierwszy przepędzał majaki nocy
Obudźcie się: krzyczał: to ja wasz smród
jeszcze śmierdzicie to jeszcze żyjecie
I walił prętem w pokrywę kubła
Inni szaleńcy obskakiwali ławki i kwiaty
Rozpoczynał się dzień zepsutych mrówek
Każdy owad dźwigał igliwie w przeciwnym kierunku
Mrowisko żyje tylko dla królowej
Wczorajszy sen zepsutej mrówki
Ostatni sen zepsutej mrówki
tej z wargami wybałuszonymi jak cipa Buszmenki
dotyczy pewnego zdarzenia z przeszłości:
Widzi ogród zielony astry i cebulę
a wszystko w słońcu jak tysiąc jarzeniówek
I malarz stoi z podwiniętymi rękawami fraka
i czeka w potrzasku na zgaszenie światła
Wtedy spod ziemi wychodzą płomienie
robi się czerwono jakby morze się otwierało
Gdy nadchodzi moment tak ważny
że trzeba będzie rozpocząć przechodzenie
zepsuta mrówka zrywa się
i z dzikim wrzaskiem pędzi przez pokoje
Zwołuje wszystkie zepsute aby obejrzały jej ciało
upstrzone tysiącem całkiem nowych dziur
A już zupełnie niepotrzebnie pokazuje
jak ten Mojżesz zmieniony w malarza
popychał ją w kierunku wody
długą i zakrzywioną jak penis laską
Cudowny świat zepsutej mrówki
Ustrojona w koronę
z nieśmiertelnikiem w zaschniętych dłoniach
nie chce już nic
Gdyby choć przez chwilę znowu poczuła
że siedzi na tym krześle
obudziłaby jedno pragnienie:
Aby ktoś zabrał jej całe powietrze
i nie zostawił nawet na pół oddechu
Dlatego dwie Troskliwe z paskiem na daszku
pilnują na przemian rano o siódmej
po południu przed siedemnastą
godziny lekarstwa
Po seansie stoi
jakby chciała zobaczyć własne oczy
Napuchniętą twarzą podtrzymuje świat
w którym wygasa piec
a troje śpiących dzieci i mąż
łakomie wdychają czad
Ona z trzeciej zmiany wróciła rano
Zepsute mrówki wychodzą na dwór
Godzina jedenasta październik środa
wielki klucz przekręca się z klamką
Wyniosła z jednym paskiem na głowie
wygania zepsute mrówki na dwór:
Już już prędzej dalej ty dzisiaj nie pójdziesz
bo nasikałaś w nocy do łóżka
To nie ja to ona mnie obszczała
Sio kury podziobać trochę słońca za chmurami
Na zewnątrz trawa oszpecona jabłonie dalej mur
zardzewiała siatka osłania ogród kopią marchew
Tyleż tu kamyków tyleż liści tyleż dziwności
aż strach że tak dużo
Gdzie leziesz
pożegnaj się na tydzień ze spacerami:
mówi ta z jednym czarnym paskiem:
No wracamy bo zimno wam
Godzina jedenasta dwadzieścia pięć przed południem
zepsute mrówki wracają do legowisk
Salowa przybija na drzwiach nowy regulamin
Od jutra wąchanie jesieni trwa pół godziny
Zepsuta mrówka mówi
Mam dwadzieścia trzy lata i dwoje dzieci
chłopiec pięć dziewczynka trzy
nie wiem skąd się to wzięło
przyszło nagle jak wiatr na drzewo napadło
coś pstryknęło i zrobiło się tak smutno
a mąż wcześniej pił potem więcej
spadło na mnie bo przecież nikt w rodzinie
nawet przez myśl wszyscy normalni
jak poduszka pod głowę czy ja wiem co
zawsze byłam spokojna to i teraz będę
tylko żeby mnie nie bili
i przestali straszyć po nocach
Wielki mecz zepsutych mrówek
Przed obiadem po dwunastej w wolną sobotę
zaplanowany ponad trzy miesiące temu
wielki mecz w dwa ognie
między zepsutymi z pawilonu ósmego
a tymi z przypadkowym podejściem do świata spod piątki
Od rana najbardziej popsuci ścierają cegłę
pod przewodem Rozmownego Mundka
który rzeczywiście zapomniał dziś że nie potrafi mówić
i sypią jak potrafią równe kształty boiska
Siadają w kucki trawa rozchyla się
bo sekundy miną a rozpocznie się mecz wielki
a najlepsze miejsca tuż tuż a linię środkową dotkniesz
trzeba zajmować najwcześniej
Gruby Fryderyk który zawsze długo myje ręce
bo zadawniony kompleks tłucze się w nim
trzepotania porannym i wieczornym wróblem
gwiżdże na palcach jak prawdziwy sędzia
a zepsute mrówki przechwytują rzuty swoich matek
I wcale nie przeszkadza nikomu
że stuknięty Rudy Michał znowu gdzieś schował piłkę
Zepsuta mrówka w prześcieradle
Chodzi w bordowym swetrze spódnicy w kratę
rajstopach maxi butach wysokich czapie z futra
Wieczorem zdejmuje wszystko z siebie przez głowę
i drapie długie po pępek piersi
wreszcie wsuwa rękę pod majtki
wtedy powoli zdrapuje pozostałą nagość
gdy ślady po kochance naciągają sokiem siedzi
zdziwiona własną przebiegłością
pół godziny miłości wystarcza jej do jutra
ubiera wszystko buty nogi głowę
i zanurza się jeszcze drżąca pod kołdrą
Czemu pani ubrana pod pościelą:
pyta zepsuta najbliżej drzwi: tak robią świnie
Nieprawda: mówi ta ze śladem grabi na brzuchu:
świnie śpią nago a człowiek musi ubrany
i zapala klubowego długo ciągnie dym
gasi na ścianie to już dwudziesty krater w emulsji
Czemu pani brudzi nad łóżkiem: ta sama pyta
lecz Bordowa ma poufne informacje
przez antenę w głowie
niedługo będą przeprowadzać remont
Po dwóch tygodniach Białe z jednym paskiem
zrywają z zepsutej w wysokich butach ubranie
i moczą ciało w fioletowej wodzie
zawijają w prześcieradło bandaże plastry
a rzeczy oddają do pralni na miejscu
Od tego czasu zepsuta mrówka drapie się po cichu