Książki jednorazowego użytku

Życie układa kolejną bajkę

mówisz że nic ci nie jest
i że to nie tak
słowa same cisną się
jak nieproszeni goście na święta

rozkręcasz co do śrubki
uwierające myśli

ona i tak żyje we własnym świcie
w którym z uporem wkłada słowa
do własnych hermetycznych słoików

rzeczywistość liże minuty bezceremonialnie
przyjmujesz je bez sprzeciwu
i odkładasz na całoroczną półkę

stos książek jednorazowego użytku


Jutrzejszy dzień

Skorupa
chropowata
powierzchowność

pleśń w sercu
pochłania kolejne terytoria
zależne

jesteś niezależna
tak bardzo
jak tylko pozwala ci na to

jutrzejszy dzień
taki lekarz
pierwszego kontaktu


Aberracja

W wiadomościach kolorowe nagłówki
ktoś porzucił trumny
na środku cmentarza
dzień jak co dzień

kontemplujesz właśnie rosół
próbujesz nie zjeść
wczorajszego dnia
i makaronu który ci nałożyła

na obrzeżach
coraz większa cisza
pomimo że słowa powtarzane
coraz głośniej


Gimnastyka

Twoje palce są powyginane
i mówisz że
krzyczysz

dość
od czasu
do czasu

jej skóra
niemal przezroczysta
jak słowa które wypowiada z niezakonserwowanej pamięci

jej świat
prosty
i nie do rozszyfrowania

twoje palce są powyginane
i tyle jeszcze gimnastyki
przed nimi


Dziwny obraz za oknem

Jeszcze nie było tak dobrze
białe litery namalowane na drewnianych słojach życia
ktoś zostawił do zapomnienia
na wielousługowej kiedyś kostce

walczysz jednak o ten świat
wżynasz się paznokciami na ile możesz
za oknem zimowa breja

dziwisz się
gdy widzisz gołębia bez ogona

który leci

Bartosz Konopnicki – Pięć wierszy
QR kod: Bartosz Konopnicki – Pięć wierszy