Pyłki śniegu

Cóż za widok w stolicy!
Ale chyba się nie podoba
ani turystom, ani mieszkańcom.
W kwietniu pylą wierzby. Najpierw
puch opada na gałęzie, potem
powiewa wokół krzewów na ulicach,
podróżuje miejskim transportem,
wciska się w szczeliny nosów, szyb i kołnierzy.
Błyszczące białe elfy nucąc melodię
przelatują, jakby chciały wyśmiać ludzi,
ich poczucie czystości.
Wierzby nigdy nie grzeszyły.
Posadzono je pół wieku temu,
wzdłuż ulic starej części miasta,
miały przyozdobić stolicę.
Teraz zwyczajnie bałwanią się,
przefiltrowują pyły i prochy dymów.
Ktoś je zauważył? Może tylko
tę cienką kołderkę z puchu,
która w kwietniu przykryła
wiosenny przymrozek
i zapowiada czyjś sen.


Zdolności

Moje zdolności ukrywam w sile
głupoty. Jak mrówka powtarzam
czynności, przemierzam te same trasy,
zbierając maleńkie ziarnka przeżyć:
dźwiganie na plecach, układanie,
budzenie się, bycie.
To wino rozjaśniło mój ponury wieczór,
odkrywając przede mną ciemnozieloną,
potężną siłę ciężkości wszechświata.
Jak dżdżownica zmuszona jestem
rozdwajać się, wypłukana przez deszcz,
leżę wyeksponowana, zbliżam się
do chwili śmierci.
Podczas gdy moje miękkie ciało
świadomie opiera się przydeptaniu,
korzystam z powolnej zdolności
utrzymywania stałego tempa
stawiania uważnych kroków.
Gromadząc zwinność, czekam
na chwilę aby odskoczyć i
ruszyć w pogoń za sobą.


Grawitacja

Myślałaś, że każdy rodzaj
spadania, tonięcia, lub dekadencji wyjaśnia
dlaczego ludzie nie mogą uciec przed grawitacją.
Ćwiczysz skakanie i sięganie w dół
potem podskakiwanie, jakbyś
pozdrawiała całą ziemię, na której jesteś.
W tym życiu nie przeniesiesz się
na inną planetę i ten frustrujący fakt
przypomina ci o antygrawitacji.
W snach są chwile kiedy
zaczynasz biec,
a twoje stopy nie czują ani
lekkości ani ciężkości.
Prawie wierzysz, że bezczelność
jest formą antygrawitacji.
Czyż w ciągu ostatnich dni nie
doświadczyłaś antygrawitacji: to nie dusza
opuszczała ciało, to nie był głęboki sen.
Ale ty próbujesz uciec
od swojej świadomości.
Antygrawitacja to forma zmęczenia,
zmagania się, sięgania w górę,
bardziej męcząca od samego zmęczenia.


Szyderczy śmiech

Zanim spluniesz,
do wiadra czystszej, spokojnej wody,
tak przezroczystej, jakby nic nie ważyła,
możesz opłukać nią twarz
i przywitać poranek,
albo użyć jej do prania.
Kiedy przejdzie zapachem
proszku, a piana i brud ją zmącą
czy to wciąż woda?
Można podlać nią kwiaty:
co drugi dzień mały kubek,
wsiąknie w ziemię albo wyparuje
z doniczki kwitnącej rośliny.
Można też jej nie ruszać,
nich odbija w swoim lustrze co chce.
To właśnie w nim raz zobaczyłam
twój przelotny cień.
Hodować rybę w stawie?
Luksus zachodzącego słońca.
Czy użyjesz jej do napędu samochodu,
a może w oceanie wyobraźni powstanie coś innego?
Wodę mineralną wypijasz
zawsze całą, całą butelkę.
Boisz się o Przyrodę, boisz się
chciwości ludzkiej i marnotrawstwa.
Zimna woda — to słowo — jest jak ostrze
błyszczącej żyletki, kiedy
się golisz słyszysz jej przenikliwy śmiech,
twoje mokre włosy i koszulka przylegają do ciała.
Wiesz, że musisz poczekać, aż same wyschną.

przełożyła Grażyna Wojcieszko

Zhou Zan – Cztery wiersze
QR kod: Zhou Zan – Cztery wiersze