lokomotywa

jest taka fotografia, na której się całujemy
niebieski wchodzi w czerń
mam dreszcze na samo wspomnienie
mrowienie tam, wiesz
w tym miejscu,
o którym nam nie wolno mówić na głos

wiem, że oni patrzyli i zazdrościli mi
że mogę z Ciebie pić
mała

gdy ich matki kładą się spać
oni wkładają ręce pod kołdry
odpalają sobie to zdjęcie na ekranach komputerów
zsuwają majtki
i nadają nam rytm i tempo
run forest run
robią sobie z nas porno
olimpiadę
kiedy tylko chcą
to prawie jak gwałt
me too

a przecież to już było
i nie ma nas
czerń zalała wszystko
jak smoła

i tylko oni czasem jeszcze jęczą i dyszą
na stacji stoi
lokomotywa


nietakt

w jednej chwili siedzisz sobie mała na tarasie
palisz skręta i pijesz dobrze schłodzone piwo
i ta jedna myśl
jak zapowiedź klęski
co za nietakt
na głos wypowiedzieć
że jest nam teraz dobrze

tak daliśmy się oszukać
mówiłaś leżąc na szpitalnym łóżku
w pościeli o zapachu śmierci
mnogość jej paliła skórę
jak my paliliśmy skręta
na 5 minut przed końcem świata

rurkami płynęło życie
nic nie mów
palec na usta


jutro

Siedzimy w parku,
jest ze 40 stopni.
Mówisz hej mała
zobacz jak się spalam
od środka,jak inteligenci,
jak korpo-brzytwy,
jak brodaci studenci z Placu Zbawiciela,
jak polscy księża w niemieckich porno klubach
jak turyści w dzielnicy Czerwonych Latarni,
jak japońscy biznesmeni w Roppongi,
jak… – dodajesz

z zewnątrz przypominając
pierwszego lepszego skurwysyna
z mojego smutnego Curriculum vitae,

Przesunąłeś rękę w dół za kolanem,
Mogę w górę?– zapytałeś
nie czekając na odpowiedź.

– a jutro nawet mnie nie poznasz –


gdzieś

Jesteś mała tylko linią papilarną
pozostawioną gdzieś w międzyżebrzu.

Czy naprawdę musiałam
dotykać palcami Twojego serca,
abyś mnie zobaczył?

Możesz to sobie odpisać od podatku

Mira Król – Cztery wiersze
QR kod: Mira Król – Cztery wiersze