Dziś

płakałem, bo dałem życie,
któremu drogi wskazać nie mogę,
któremu pomóc nie zdołam.
Umrze.
W świecie rozpusty i martwej kaligrafii.
Kalkulacji, by przetrwać i jak?

Dziś płakałem, bo jestem winny.

Tak, to przecież tylko ja
usprawiedliwiony przez własny lęk.


Przed snem

moje serce bije w marszowym tempie.
Jestem spokojny, ale boję się.
Dopada mnie trwoga,
że nie zdołam nic zrobić,
nikomu nie pomogę.
Sen kocham za zapomnienie.
Wspaniała etymologia.

Nic mi się nie śni.
Kto śni o wolności, znać jej nie może.


Dzieją się

w państwie ludzkim rzeczy podłe
podle historycznych wzorców i norm.
Dyrektyw wierutnych acz
moralnie usprawiedliwionych.
Walka przyjmuje swoje naturalne zobowiązanie –
dziejową troskę o przetrwanie – za przekonujące –
nie mogąc przy tym zostać poręką do rozwoju
praw przyszłości.
Ojcowie i matki przeklinają swój los;
z dziada, pradziada zrzucany na barki
nienarodzonych.


Wielkoduszny

nie może być kłamcą.
Wielkiego ducha potrzeba,
by ludzi porzucić.
Świat nie zrozumie jego przekleństwa.
Troskę weźmie za brak odpowiedzialności.


Żałuję

że żyję
że nie znam swego imienia.
żałuję, że płacz jest tylko egzaltacją
cyklicznego westchnienia.
Rozpaczą nie do pokonania.
Nie do przekroczenia.
Płaczę, by nie wybaczyć,
wzbudzając zaś litość
pragnę ocalenia.

Jakże mi wstyd, że żyję w państwie ludzkim.

Jerzy Kaśków – Pięć wierszy (vol.4)
QR kod: Jerzy Kaśków – Pięć wierszy (vol.4)