***
dziecko łapczywie piło mleko
z klepsydry
jakby chciało umrzeć z tęsknoty


***
kiedy rodził się mój syn
miała zatrząść się ziemia
tymczasem siedziałem na miękkiej kanapie
i czekałem aż wyjmą go z brzucha matki
czyniąc widzialnym znak rozdzielenia

na oddział wjechał w asyście pielęgniarek
ubrany gotowy choć czerwony
podszedłem patrzyłem czekałem


***
potrzebna mi twoja starzejąca się skóra
by widzieć czas jak chrobocze na zwłokę
aż puści w niepamięć
moje i twoje latami patrzenie


***
moja stara złość
po ojcu
przemawia przeze mnie
beze mnie


***
ja kobieta maluję twarz
by być
tu i teraz i na wieki
ja kobieta
maluję twarz by ci powiedzieć
pierdol się chamie

Marcin Malczewski – Pięć wierszy
QR kod: Marcin Malczewski – Pięć wierszy