Wielkanoc 2017

zachmurzyło się czarno jak o piętnastej na Golgocie

Adam bezdomny z osiedla
alkoholik wraca o kulach (polineuropatia)

z ABC z puszkami piwa w przewieszonej przez ramię
torbie z adidasa

(pada grad jak kasza perłowa
niebo coraz bardziej czarne)

zatrzymał się opierając o jednej kuli
wyciągnął chuja

odlał się za pniem mirabelki
pod moim oknem

poszedł dalej w żółtych trampkach
o kulach

Eli, Eli, lama sabachthani


Ten wiatr coś przywieje

niedziela ( może jeszcze nie ostatnia)

wyprasowałam 5 koszul mężowi
teraz na wybiegu (mąż) w Śląskim Ogrodzie Botanicznym

zrywałam gałązki śliwki mirabelki
akurat katolicy szli z mszy świętej

ja z tymi gałązkami jak w niedzielę palmową
to dopiero V Niedziela Wielkiego Postu

nie palmowa

czarny kot otarł mi się o nogi
nie osiołek z Jerozolimy

ten wiatr coś przywieje

codzienną Golgotę
ukrzyżowanie w koszuli nocnej


Jezus żonaty

podobno był

z Marią Magdaleną myjącą jego stopy
w mikołowskiej fontannie

Maria Magdalena cudzołożnica jednak

ja rozwódka ze ślubów cywilnych
mogę do ucha księdza w konfesjonale

wyznać grzechy wszystkie

Jezus mnie nie ocali od kamieni

zasłonię się na rynku włosami


17:40 czwartek

dzwony Salwatorianów

to jeszcze nie na różaniec październikowy
jeszcze wrzesień dwa dni do końca lata

to msza wieczorna
za zmarłych i innych za choroby za powrót do zdrowia

za cud narodzenia za szczęśliwe pożycie małżeńskie
za sto lat i za osiemnaście lat Downa

za wszystko można Bogu dziękować

przeklinać złorzeczyć nienawidzić
za ból za odleżyny pampersy stomię

cewniki za śmierć w bólu


Spanikowałam

nadciśnienie

dwa razy pogotowie (wtedy umierała Anielka)
lekarz ratownicy medyczni

wenflon jak stokrotka z niebieską łodygą
bolał w żyłę na dłoni

relanium i coś tam jeszcze

mierzenie ciśnienia
czekanie lekarza na poprawę

(czarny kot cały czas leżał mi na kolanach)

potem poszłam w panice do kardiologa (prywatnie)

zapytał: pani wiek
w tym roku skończę 70 lat

a ten chuj powiedział mi:
o to jest pani w wieku poborowym

i skasował 150 złotych
coś tam mi przepisał na cholesterol


Święcona woda

trzeba będzie na ciebie święconą wodę
z kadzielnicy kościelnej wylać całą

za grzechy twoje wszystkie
wszystkie brzydkie słowa

za twoje profanum
za sacrum sprofanowane

za życie od płodu
(ojciec zrobił mnie w matce przed sakramentem małżeńskim)

za grzechy dzieciństwa dotykanie łechtaczki
piegi wagary na cmentarzu zrywanie żonkili

ucieczki z domu pod Sokółkę
pod granicę wschodnią (areszt: dał mi milicjant jedną fajkę)

ojciec przyjechał po mnie zwiałam mu w Warszawie
wróciłam przed odjazdem pociągu

piłam z kranu w kiblu wodę w wagonie PKP
potem znowu mu spierdoliłam w Katowicach

i wrócił do matki beze mnie


Dwa trzy razy w tygodniu

po szóstej rano stoi pod olszą czarną
która owocuje zielono

pod moim oknem

pije Harnasia
butelkę otwiera zaciągając kapsel o korę drzewa

i wali konia

ja wtedy odsłaniam firanki otwieram okno
rozbieram się z koszuli nocnej

sierpniowe trawy pachną egzotyczną rosą

potem idę się podmywać myć pod pachami
myć zęby

robić małą kawę zapalać papierosa
mierzyć ciśnie

jest wysokie ale w normie


Wczoraj zasypiałam

w czerwonych skórzanych rękawiczkach
(kupiłam w drodze do Kutna)

w różowych wełnianych skarpetach
w żółtym szlafroku od Megy

po gorącej kąpieli tak było mi zimno

że zapaliłam wszystkie świece pachnące
w pokoju

zasnęłam
śniły mi się w krematorium moje zwłoki

moje otwarte usta krzyk

rozchylone w ogniu uda
dla mężczyzny

ostatni raz


Czasem pijesz w nocy

żeby zasnąć albo pisać
(tak miała Marguerite Duras)

ale ty nie piszesz i nie możesz spać
cicha noc święta noc czerwcowa

zapach akcji cię dusi pety w popielniczce
guzik w koszuli nocnej pod szyją

idiotyczny kwiat w oknie niecierpek
odbija światło lampy ulicznej

kretynka ćma wpada w światło świecy
krzyczy ty się budzisz

drapiesz do krwi stopy
wstajesz zostawiasz ślad krwi do łazienki

wracasz w pościel

rodzisz pod kołdrą
maki pod Monte Cassino

Genowefa Jakubowska-Fijałkowska – Dziewięć wierszy
QR kod: Genowefa Jakubowska-Fijałkowska – Dziewięć wierszy