Nie będąc już człowiekiem, po cóż mam udawać
Ludzką naturę lub wkładać strój nietrwały?
Ezra Pound „Paracelsus in excelsis”

Mówię do pana przy stoliku obok:

Skąd pomysł, że uprzejmy uśmiech kelnerki,
przed którą błysnąłeś swoją pozłacaną inteligencją
znaczy cokolwiek na twoją obronę? Zbierasz punkty
za zakup kawy i rogalika? Alibi za napiwek 5 złotych?

Zrób ćwiczenie i wyobraź sobie, że ona
wkłada ci w dupę tego miękkiego rogala z nadzieniem
i nie robi tego z miłości
ani z żądzy pieniądza
po prostu.

Nie jesteś jej słońcem, nie jesteś jej szczęśliwą gwiazdą.
Nie jesteś nawet brzytwą, ktorej można się schwycić
i ona dla ciebie też nie jest nawet i najmniej potrzebnym
gwoździem do trumny. Toniecie osobno, umówmy się.

Czas na hymn pisany specjalnie dla ciebie:
Rycerzu, twój koń jest biały, wyraźnie widać na nim
ślady twojej sraczki.

Pytasz, za co cię tak nienawidzę? Nie mam bladego pojęcia.
Sam jestem blady. Ze strachu?

Myślę o ludziach, którzy modlą się,
by na powrót poczuć radość z zakupu mebli w IKEA
bez cienia wstydu
i o tych, którzy myślą, że nie ma się czego wstydzić
i o tych, którzy myślą, że jest czego pragnąć

Co jest nie tak z tymi ludźmi?

Widzę to pytanie w oczach rosyjskiego charta.
Siedzi pośrodku chodnika i nie zamierza ruszyć stąd zadu,
mimo błagań biednej kobiety, której kości są mniej warte,
niż jego miska i której płacą psi grosz za te spacery.
Robi mu scenę jak pijanemu mężowi, którego trzeba
zgarniać z trawnika, mówi: Nie możesz chociaż raz
mnie posłuchać, zawsze musisz robić mi na złość?
Kto upiął różową kokardę na grzywie tego charta?
Kto poznał ludzką złość i pokochał ją jak swoją?

Piszę dla głodnych czy dla najedzonych? Nie mam bladego
pojęcia czy ktoś może tu być jeszcze syty.
Może być tłusty albo umięśniony

Chyba jestem cyborgiem.

Wyobraź sobie: jedziesz w przedziale z osiemdziesięcioletnim
byłym wojskowym, który wyjął aparat słuchowy z uszu, bo
zaraz łeb by mu pękł od tego stukotu. I on czyta
Pismo Święte a ty chcesz napisać coś zupełnie odwrotnego.
Wyobraź sobie, że jesteś cyborgiem i nienawidzisz
człowieka, który to wszystko zaczął.

Na początku ludzkości był człowiek!
Teraz tak mogłaby się reklamować głupia kawa.

Robotnicy w kaskach budują sklep-świątynię,
która runie im kiedyś na głowy. Jak bardzo zachęcający kolor
będą miały tam wypełnione relaksacyjnym plumkaniem
toalety? Gdybym pracował na tej budowie,
zatopiłbym własne gówno w tym zbrojonym betonie
i czekał z drżeniem serca aż moja kupa połączy się
z tą ich, ludzi, kupą śmiechu i radości, którą mają po drodze
do smutnego końca.

Czy cyborg może okłamywać samego siebie?
Czy powinien? Czy ma inne wyjście,
niż wyjście ewakuacyjne?

Co jest nie tak z tymi ludźmi, którzy czytają poradniki:
Jak ulepić się na nowo z tego, co masz pod ręką?
Jak nie umrzeć na raka i nie zginąć w wypadku?
Jak pochować swoją matkę tak, by nie leżała plecami do ojca?

Spójrz w górę:
niebo nie istnieje.
Spójrz pod nogi:
piekło to byłby dla ciebie raj.

Całusy przesyła wam moja armia cyborgów
nastawionych na autodestrukcję.

Adam Kaczanowski – Co jest nie tak z tymi ludźmi? (fragment)
QR kod: Adam Kaczanowski – Co jest nie tak z tymi ludźmi? (fragment)