Kilka impresji z górnej Mongolii

w Andaluzji tańczy się krwiście – Felipe wie.
stopy są ornamentem przestrzeni, więc wije się
jak pies, głośno warczy w rytmie flamenco.
zmysłowa realność rozmiękcza fantazję,
oświeca żądze i płonie jak kwiat agatu we włosach.

minuty pospiesznie kapią jak nasienie. perwersja
ta senna religia marzeń, rozpływa się miękko
jak camembert w ustach. Felipe lubi przepych
suto zastawione piersi, zupę z jeżowców
wyjada zachłannie nożami, łyżkami.

symetria jest estetyką głupców, dlatego
zakłada stringi barocco, najczęściej na głowę.
każdy na prawo do szaleństwa, do trwałej pamięci.
a odrobina ekstrawagancji to tylko malarska alchemia.

Felipe, ten bystry torreador wyobraźni
potrafi zamieniać grzyby w płonące żyrafy.
w jego źrenicy czai się tygrys, warczy w dali,
jest dziki. słyszysz. to echo halucynacji.


*** [myślałem o miłości]

myślałem o miłości w mediach anonsowano
deszcz pocisków wolałbym by prószył śnieg metafor
czułe słówka, komety w ustach i blask co trawi nas i spala

czy moje płuca zastrajkują kiedyś jak legendarna stocznia?
czy po wypaleniu lukcy stirke’a jestem szczęśliwszy?
i choć wiem co się dzieje w znanych interfejsach

ze wszystkich znajomych twarzy najmniej pamiętam własną


Enter (New York, New York)

Poranek rozpocząłem od rozmowy z Agnieszką.
Zasypywała mnie lawiną dowcipów jak śnieg
O rządzie, o Polakach – stosunkowo zabawne.
Mówiła, że ma dzisiaj dobry humorek
choć wczoraj gdy zmarł jej wujek była smutna.

Przygotowuje się do pisania pracy magisterskiej
O poezji Rafała Wojaczka, gdyż nęcą ją
Wykolejeńcy podobnie jak gramatyka opisowa,
Świnka morska o imieniu Zuzia i chłopak Robert.
Kocha go niemożebnie. Więc rozmawiałem z A.

Zdawkowo, acz uprzejmie używałem słów:
Rozumiem, przepraszam, jasne, potem hehe i no ba!
Indagowany pytaniem: co robisz? Odpowiedziałem
Zgodnie z prawdą: czytam wiersze Johna Ashbery.
A. wysłała mi emotikonowe słoneczko potem rzekła:

A mi panowie reperują grzejniki. Widzę,
że mają problem. Jak my wszyscy odpowiedziałem.
I może pewnego dnia dyskusja, która musi się wywiązać
Żebyśmy coś z tego mogli w ogóle poczuć, nawet zanim
Zaczniemy o tym myśleć rozwinie się w nowym klimacie

Zamilkłem i już nie używałem palca, klawisza.
Gapiłem się tępo w gasnący monitor.


Filolożki

akademickie dziewczęta muszą rowerami,
błoną rozciągłą swetra, czasem stypendiami
zwanymi naukowe – żyć i perorować
referat za pięć minut! sztokholm? izabela
scorupco? kremy z oriflame? o notce z nobla
zapomniały, jak on o tadeuszu; taka symultana

demencji (wisław miłorski, kręte korytarze,
poezja, schody, sakralne witraże, profanum, ślina
lepka), że wszystko i wszystkich. tymczasem
justyna pyta agnieszkę: czy wiesz kiedy zmarł
bo ja mam zdaje się stary podręcznik?


Karel Gott

Śpiew w kawiarniach, śpiew w muszlach, śpiew w Karlovych Varach.
Mam głos – słuchałem – usłyszałem się.
Mam głos strzelisty na Pradze.
Mam słowika, w ręku, jaśniejszego w złocie
i mam słowika w głosie.

Nie, nie przestawaj. Nie przestaniesz. Śpiewaj.
No, jeszcze głośniej zawyj.
Lubię, jak skowyczysz. Sinatra wschodu
tak. Zachód. Splendor. Splendory
w kawiarniach, w muszlach, w Karlovych Varach.

Gucio z Mają. Producent
sekcji czechosłowacko – niemieckiej stwierdził, że mogę
reprezentować. Wziąłem duży wdech
ryknąłem z suchą swobodą: pszczółko jesteś różowa,
oczy mam śniegiem zawiane, dzwonki szczęścia, śpiewam przez sen

mnożę się.


Przystojni mężczyźni na ulicach prawdy

każdy święty i niewierny, pała żądzą poznania
przez empirię i w apetycznej dążności niekiedy
zapomni o omni i o impotencji, lecz i tak wytrwale
poszukuje dowodu na osobiste istnienie.

zapoznana w ten weekend w Empirii zofia ma
głęboki dekolt, nie daje się przelotnie bzykać,
roztropna, gardzi łaciną, preferuje dezynwolturę
kuchenną. cieszy oko dopracowanym seksapilem,
rozmagnetyzowuje (to jej popisowy numer
jeszcze ze studiów) rozporki i plastik w portfelach.

rozwiązany krawat i rozwiązły język zwiastują
koniec postu, początek postmodernizmu. więc
zośka chwyta w mig ogonki, niedopowiedzenia.
dookreśla rzęsy i sensy; tymczasowo zmienia
nazwisko: z filo na filemon. ma zdjęcia

w wysokich obcasach i prowadzi program w tvn.
łasi się, wymownie mruczy a faceci szczerzą kły,
warują u jej za dużych stóp jakby subtelność
nie miała okazać się drogą prawdziwej perwersji.
wyrafinowane de gusta; a ty? jesteś ponoć z tych
inteligentnych, którym nie przystoi przy pomocy wiersza.

Kamil Zając – Szepty i szyki (fragment)
QR kod: Kamil Zając – Szepty i szyki (fragment)