Edycja chmur

W drodze z Łącznej do Chełmska
Śląskiego z nieodłączną chciwością
przeglądam nową, wielotomową

edycję chmur, ale kiedy podchodzę
pod górę Róg, wszystko się nagle
rozjaśnia (po co nam nowa wiedza,

skoro nadal sypiamy ze starą?),
przez co za Rogiem jest już inaczej,
a zatem serdeczności dla świata

i już mnie tu nie ma, lecz jeśli ktoś
mnie kiedyś zapragnie, wystarczy
dobrze pogrzebać, a tłumaczenia

odezwą się same, czyż nie?


Martwy język

Raz w życiu obcy język
zrobił mi niebo w gębie tak,
że poszło mi w pięty,

ale język ten nie jest
obecnie dostępny. Jest niemy
i martwy. Mówię o nas: nie

my. I słyszę, jak cienka
jak włos struna za martwym
językiem jeszcze raz

pęka.


Hey little apple blossom

Czym teraz żyjesz, gałązko,
i komu? Czy coś z Ciebie w końcu
wyrosło? Masz teraz bardziej

swobodny dostęp do światła?
Układ i kąt nachylenia nareszcie
właściwy? Wyrastasz z okółka

czy sama z siebie? Jak myślisz?
Obawiam się, że we mnie tkwisz
jeszcze inaczej. No właśnie.

Na imię masz teraz Inność,
choć wołam Cię po dawnemu.
Na imię masz Inność i mieszkasz

w ziemi, dlatego ziemię masz
w ustach. Tak teraz oddychasz.
I mnie znałaś inaczej, niż chciałem,

ale wiesz, na co mnie stać: nikt
nie będzie się tak w Tobie grzebał
jak ja. Kiedy skończę,

odetchniesz.


Nici relacji

Nie wiem, z kim teraz nie żyjesz
i czy się w ogóle zajmujesz rozplątywaniem
zadzierzgniętych relacji, ale miałaś rację,

nic tak nie koi jak cienko pleciona nić
niepokoju o Zmarłych. Inaczej z żywymi.
Przychodzą, odchodzą, trudno się ich

doliczyć. Przede wszystkim, mniej bolą,
częściej wracają (jak głupki), nie chodzi się
z nimi na dumki. Tymczasem nic się jeszcze

nie stało. To znaczy, koniec nastąpił
w jednym świecie, nic w drugim. Dni długie
nastały jak z Cieplic do Chełmska

Śląskiego przez góry i Bóbr.

Grzegorz Tomicki – Cztery wiersze
QR kod: Grzegorz Tomicki – Cztery wiersze