Cul de sac

Idę ślepo, a deszcz się za mną wlecze.
I wloką się za mną rzesze wielokropków.
Myślę o takich niedorzecznych obrazkach
ciągnąc jedyną suchą nitkę na dowód:
być może jeszcze nie tonę.
Gdybym dokładniej czytała horoskopy
pewnie przewidziałabym, że postawisz się
przede mną murem. Opracowała plan
dobrowolnego zapadania pod ziemię,
a tak, wychodzę z twarzą rozmazaną
jak na starym monidle i ścieram strzałki,
z których większość prowadzi do baru
albo trafia w okolice serca.


Półfinały

Piszesz: piękny mamy dziś dzień,
w naszym gniazdku żadnych spięć,
choć prąd bywał zmienny.
Legia kontra Deportivo: trzy-zero
do przerwy. Wystarczy, więc śmiało
zagarnąć mnie lewym skrzydłem.
Albo zaczekać w umówionym miejscu,
najlepiej pod bramką, z której umiemy już
wychodzić cało i prosto w idy majowe,
wiedząc, że czwartki nie przynoszą pecha,
a każdy podany wynik potrafi być oryginalny.
Awans do ekstraklasy i tak mamy w kieszeni,
podobnie jak kopie przyszłych zdarzeń,
których na razie kruszyć nie warto.


Jeszcze nie powiedziałem ostatniego słowa

Jeżeli kiedyś zdarzy się nam wyjechać
na dwa odległe bieguny, chciałbym
abyś w zanadrzu nie chowała urazy.
Z natury bywam trochę dobry, trochę zły
relatywnie biorąc za każdym razem,
jestem krańcowo różny. Za każdym razem,
gdy stoję nad brzegiem rzeki moje myśli
płyną innym nurtem, a kamień zmienia
przeznaczenie. Wczoraj, na przykład
puściłem pięć kaczek, z których cztery
wzleciały gdzieś pod niebo, a jedna
spokojnie odpoczywała u moich stóp.
Postanowiłem, że schowam tego nielota
na wszelki wypadek, bo na razie mam plan:
omijać zimne kraje i milczeć jak najęty.
Marzena Jaworska – Trzy wiersze
QR kod: Marzena Jaworska – Trzy wiersze