W czasach które lepiej by, były zapomniane,
nie było zbyt dużo atrakcji. Grundig, pralka Frania,
(ręczna, otwarta, nie wirowała). Nagle, Karel Got w
przedpokoju w swetrze z tym słodkim czeskim
zaśpiewem. Nie wiem, czego chce a on chce tylko,
zaśpiewać raz jeszcze na miarę platynowej płyty:
Tak, mówię To, były czasy ale tak poza tym,
to stary nie mam czasu, cześć muszę lecieć.
Międzynarodowe sławy, z Azerbejdżanu i Mołdawii,
Enerdowskie panienki słynęły z łatwości, Bułgarzy z futer
a Jugole z fajek stylizowanych na zachodnie, chociaż,
to był taki pół zachód, szyty na miarę Ludo-landu.
W każdym razie krew krążyła w tym sztywnym opadzie,
wymianie towarowej. Pamiętam szufladę pełną najróżniejszych
monet, fenigów, dinarów, kopiejek, lei. Rumuńskie,
Dacze były szczytem luksusu (gwoli przypomnienia,
żółte, niezmordowane auta jak i czeskie Skody.
To, co skoczymy na piwo ? pyta nagle Karel Got.

Nikt jeszcze nie pisał o katastrofie klimatycznej
(w zapasie były prawdziwe strachy, takie jak zatoka Świń).
Spotkanie dwóch supermocarstw, chociaż w sklepach,
trwały braki zaopatrzenia w mięso rzeźne. Jedna
strona świata spoglądała na drugą poprzez Mur Berliński
i zwiewne brzegi Kuby, szeroko otwarte oczy, szeroko.
Prehistoria już teraz: ledwie mgnienie oka.
Ale dobrze, że te powieki o powierzchni,
kontynentów się zamknęły, przywarły do biegunów.
Jak odciągnięte w mejozie, na postronkach
południków, błyszczące, polarnym uśmiechem.
.
Karel Got, kręci kółka czubkiem buta w linoleum.
Wyraźnie nie podoba mu się, to o czym mowa.
Chcę na ręce, chce śpiewać, chce być oklaskiwany.
Biorę i wysadzam, Karela Gota, na nocnik, niech się
uspokoi, wypróżni, nabierze animuszu, werwy, podciągnie
spodenki na szelkach.
Stojąc nad nim mówię: wszystko dobrze się skończy,
Kończ już Karolku mówię, nie przeciągaj struny, nie
nadwyrężaj głowy. Przyj i czuj, że przesz. Oto, życie

w skrócie.

5/12/2013

Marek Schainer – Karel Got odwiedza autora przed sylwestrem
QR kod: Marek Schainer – Karel Got odwiedza autora przed sylwestrem