Ekspansja

We śnie byłem w zagubionym domu,
który zgubiłem dwadzieścia lat temu,
w tym domu inne zagubione domy,
które gubiłem po drodze. Człowiek

– każdy osobnym domostwem.
Rozmawialiśmy o nowym mieszkaniu,
kochając się na pożegnanie i przywitanie
nowych już straconych pokojów.

Zjawiony – po radę? – w tym pierwszym,
od którego zaczyna się wszystko: axis
mundi, ognisko, chata bez dachu nad głową.
I słup. I góra. I drzewo. Ach, Echmosie,

Echmosie – wciąż przychodzisz rozgadany.
A potem po prostu zostawiasz, bez odpowiedzi.

2020


Zapomnijmy o przeszłości

Powracające natrętne myśli
są najtrudniejszym objawem
tej chorej pory roku. Luty,
poczciwy alkoholik Wit

nasłuchuje w polach duchów.
Stoimy za wielką szybą,
objęci nasłuchujemy,
jak śnieg je zakrywa.

2021


Sprzątacz

Naprawdę zdziwiłem się na widok starca,
który w łachmanach, w dzikim lesie

zamiatał liście.
Jakby zamiatał duchy.

2011


Ze źródła może wychodzi się

jak z błękitu
chmury pędzą po niebie
rodzą się dzieci
właśnie rozjaśnione
grają na boisku
z dziadkami
wyraźnie bardziej energiczne
od spoconych staruszków
tyle energii
nieskończonej
nieskończonej –

jeszcze inne
jeszcze źródlane

biegają
parują

a starcy ziewają źródlanie

2019


Rozwijanie map

spójrz na te dzieci
siedzące w marzeniu
jak w bańce mydlanej
– przezroczystej małej planecie –
gdy bawią się w piaskownicy
lub grają pod schodami
albo kredą rysują koło
a potem tańczą w nim
to tu to tam słońce
rzuca obudzony wzór
na dziecięce cząsteczki
drabinę helisę wzór
przemienia się w mapę
drogowskaz żywą
kroplę dzieci
ją rozdwajają po-
trajają krople
spadają
prosto w przyszłość

2014/2019


Zamiana

W chwili, gdy słońce dotyka morza
ludzie są jak rozedrgane
ziarenka na plaży. Kolejny dzień
sezonu rozpływa się w żółto-
różowej smudze i zamienia w falę – noc

przechadza się dnem
czasu i – jak zwykle – rozbija o słońce. Ta fala
rozedrganych jaskółek,
co przeczesuje niebo
– gdzieś już ją widziałem.

2019


Perseidy 2020

Przyszłość to igły,
spadające z otwartego
gardła w nasze pokłute serca. Życie
– mówisz – bezustanne rozterki.
Rzadko szczęście je rozjaśnia.
Jak teraz, na naszych twarzach,
śmiejących się naprzeciw siebie.

Zapamiętaj te chwile, miesiące nadciągną
niebezpieczne i na pewno nieraz
ślęczeć będziemy w deszczu.

Mój stary, lotny przyjacielu,
już jechać pora, wypalmy więc
tę noc do końca. Gdy zagwiżdże
gwiazda – para
z ust zamieni się w kryształ.

2020

Dominik Żyburtowicz – Siedem wierszy
QR kod: Dominik Żyburtowicz – Siedem wierszy