– Organizujesz teraz antologię metapoezji. Czy możesz powiedzieć, co rozumiesz przez pojęcie metapoezji, czy też ogólniej, przez poziom meta?

– Jeszcze zostało kilka miesięcy na zbieranie prac do tej antologii, czyli w sumie to prace redakcyjne pewnie rozpocznę w grudniu. Zbieram tam instrukcje, jak napisać wiersz. Oczywiście jest to tylko jeden sposób rozumienia pojęcia metapoezji i poziomu meta, ale tego właśnie sposobu dotyczy ta antologia. Czyli przez poziom meta rozumiem to, co określa poziom realny. Chociaż jeśli wejdziemy w tematykę realności, konkretności, teorii i abstrakcji, to odejdziemy od istoty rzeczy. Teoretyk języka raz dwa by załatwił sprawę, ale my tu – niezbyt precyzyjnie – przyjmijmy, że metapoezja to nie tyle wiersze o wierszach, co instrukcje tworzenia poezji.

– Czy i w jaki sposób poziom meta dotyczy neopoemiksu?

– Twórczości zwykle dotyczą takie zagadnienia na poziomie meta, jak wybór narzędzi, wybór formy, ale też publikowanie, promocja, krytykowanie. Budowanie teorii, albo tworzenie według jakichś założeń. Jeśli mam wskazać coś na poziomie meta charakteryzujące neopoemiks, to byłoby to zagadnienie wariantów. Czyli mamy jedno dzieło, przedstawiane w różnych wariantach czy też kontekstach.

– Czyli to jest po prostu konceptualizm!

– Konceptualizmem interesowałem się (jak wiele osób wokół) w szkole podstawowej, już wtedy – na plastyce i na języku polskim (traktowanych jako przedmioty nauczania) i poza szkołą – poznawałem jakieś przykłady sztuki konceptualnej. Potem w szkole średniej jeszcze bardziej to poddawano analizie. A moja metapoezja jest bardziej intuicyjna, zupełnie nie tak nastawiona na społeczeństwo czy na „koncept” – raczej serio chodzi o unoszenie się nad poezją, a nie o szkiełko czy kalkulator. Konceptualizm bardziej mi się kojarzy ze sztukami wizualnymi, czyli w pewnym sensie również z neopoemiksem, ale jakbym miał wskazywać jakiś mój stricte konceptualny projekt, to to są zabawy z cenzurą. Nie chodzi tyle o elementy cenzury w mojej twórczości, ale o prowokowanie odrzucenia. Ten projekt (jeśli to jest projekt) jest strasznie rozgrzebany, i nawet nie wiem, kiedy się zaczął – pewnie od odrzucenia którejś z moich prac czy któregoś z tekstów, a może raczej kiedy niedawno do zgłoszenia dołączyłem prośbę o odrzucenie pracy. W każdym razie zacząłem rozsyłać prace – z prośbą o informację o odmowie ich publikacji/dołączenia do wystawy, np. mail-artu – do różnych czasopism i innych podmiotów, ale nie uzyskałem odpowiedzi, i chyba się zniechęciłem. Chociaż może jeszcze ktoś odpisze, i się zmobilizuję do dalszych działań? Ale tam chyba wzruszają ramionami i wyrzucają to do śmietnika. Chyba zacznę rozsyłać to wprost do artystów, może będzie większy odzew.

– Przypomnijmy, że w ogóle masz zwyczaj pisania do ludzi, z prośbą żeby wpływali na twoją sztukę.

– Rzeczywiście, kiedy czytam książkę, która na mnie wpływa (najczęściej z teorii poezji lub sztuki)…

– …czyli nadal rozróżniasz poezję od sztuki?

– To osobna kwestia, nazewnictwo rzeczywiście ma (chyba) teraz dla mnie mniejsze znaczenie niż dawniej. Ale wracając do tych próśb o wpływanie na moją sztukę, to chodzi raczej o to, że chętnie pytam o sugestie, jak rozwijać moją twórczość.

– I stosujesz się do tych rad?

– Nie. Żartuję, chodzi o to, że często kończy się na poziomie kurtuazyjnej wymiany emaili, a kiedy porusza się bardziej fundamentalne tematy, to ludzie się wymądrzają, albo uznają mnie za amatora.

– W sumie jesteś amatorem.

– Dosyć często to słyszę. Miłośnik, hobbysta… Kiedy wyczuwa się to wywyższanie się, zaliczanie do mas niedzielnych epigonów…

– A ty wolałbyś należeć do elity. Czyli to od ciebie wyczuwa się pogardę.

– Trochę tak, ale są różne rodzaje gardzenia, czasem wynikające ze szlachetności. Przecież nie chcę zakazywać ludziom ani gwiazdorzenia, ani twórczości amatorskiej – dającej radość i możliwość pożytecznego spędzania czasu. Ale chcę być zaliczany do twórców na serio.

– Dwie kwestie: po pierwsze z tym byciem twórcą na serio, to sam to utrudniasz przez granie roli błazna, a po drugie to czy ty sam się zaliczasz do twórców na serio?

– Hmm… Sztuka często była dla mnie formą ogłupiania się. Nie wnikam tu skąd się to wzięło – czy z presji społecznej ograniczającej moją działalność religijną czy z poczucia bycia z dala od centrów kulturalnych – ale czasem chodzi po prostu o zapomnienie o najtrudniejszych pytaniach. Ale – i tu zbliżamy się do mistyki – moja twórczość jest bardziej uprawianiem sztuki, ćwiczeniem, a nie wymyślaniem. Analogicznie do muzyki i do sztuk walki – po prostu przenoszę to na twórczość poetycką i graficzną, czyli również na neopoemiks.

– Ale twój warsztat jest po prostu bardzo kiepski.

– To zależy. Z jednej strony tak, i to jest straszne, ale z drugiej strony to jak się porównuję do niektórych szanowanych twórców, to widzę, że jednak jakiś poziom reprezentuję. Oczywiście są tysiące osób, które w rysunku, malarstwie, grafice czy nawet poezji są o wiele lepsze ode mnie, ale czasem to jest po prostu bardzo dobre opanowanie jakiejś techniki, i często te osoby powielają jeden schemat. W sumie to nawet tego nie krytykuję, ale wiem, że mi nie o to chodzi.

– A neopoemiks nie jest takim schematem?

– No co ty, neopoemiks to bardzo szeroka szufladka, wręcz jakiś ogólnie wskazany obszar. Jasne, że czasem można dodać trochę dźwięków, i wtedy to już raczej nie jest neopoemiks, ale to nie jest problem – po prostu należy tworzyć coś innego, albo nie przejmować się nazwami.

– Czy warunki do pracy to też poziom meta?

– Tak, i chyba to też dostrzegam. Piorę, idę do pracy. Stary schemat, „jak nie szkoła, to wakacje” – nie ma dobrego czasu na twórczość, otoczenie chce cię wyciągnąć z tej dziwnej choroby.

– Chyba, że otoczysz się twórcami.

– Lub osobami chwalącymi twoją twórczość. W obu przypadkach człowiek otwiera się na wpływy, co często jest dobre, chociaż czasem prowadzi do konserwatyzmu. Stąd czasem lepiej skierować się w stronę samotności.

– Wspomniałeś o konserwatyzmie. Czy uważasz, że twoja twórczość jest zapóźniona w stosunku do tego, co teraz modne?

– Jeśli odpowiem, że nie wiem, co jest teraz modne, to będzie dowód takiego zapóźnienia, albo pewnej niezależności… Może spróbujmy z innej strony: nawiązuję nie tylko do awangardy w stylu dodekafonii czy ekspresjonizmu, ale też do Starożytnej Grecji. A może raczej do mojego wyobrażenia o tamtej filozofii, czy o teatrze? W każdym razie, do starożytności. Zauważ nie tylko moją fascynację Gilgameszem, ale też przeciwstawianie się religiom bliskowschodnim. Może bliskie jest mi podejście kojarzone z Japonią, czyli tradycja i nowoczesność?

– Wróćmy do tematyki poziomu meta w neopoemiksie, czyli do zagadnienia wariantów. Czy możesz dać jakiś przykład?

– Jeszcze tylko dodam, że np. w „zneowanym” poemiksie silvette zacząłem robić animowane gify. Oczywiście nie jest to coś nowego w ogóle, przecież animowane gify robiłem już za czasów dawnego poemiksu – ale stosowałem je raczej w banerach reklamowych, a nie w poemiksach. I właśnie o to mi chodziło, że te aktualnie tworzone gify są dosyć proste. Pamiętam, że kilkanaście lat temu widziałem na jednej japońskiej stronie internetowej taką animowaną grafikę, że nadal byłoby to uznane za coś niesamowitego ze względu na złożoność i precyzję. Od razu powstają skojarzenia z techniką druku kolorowego wykorzystywanego w ukiyo-e. Ale wracając do przykładów wariantów neopoemiksu, to warto przywołać serie związane z wierszami jednoliterowymi. W sumie ten projekt nie ma tytułu, czasem mówię „jednolit”, czasem „jednoliterowe”, a czasem unikam podawania tytułów. Jedna z broszurek, w których opublikowałem w wersji papierowej te znaki, ma za tytuły pierwszą z serii tych liter, na okładce drugiej broszurki jest fotografia wycinanki zrobionej z papieru z nadrukowanymi linijkami znaków z tej serii. Dodatkowo wersje tych zbiorów przedstawione zostały w sieci jako serie animowanych gifów. Dodajmy, że te wiersze jednoliterowe w sumie mogą być postrzegane jako pisanie bezznaczeniowe. W namalowanej wersji wybranych znaków widoczność kadrów jest klarowna, a niezbyt dokładne powtórzenia liter układają się w paski neopoemiksowe. Acha, no i tamto rozsyłanie prac z prośbą o ich odrzucenie też może zacznie obejmować część wierszy jednoliterowych, ukazanych jako obiekty.

Poziom meta a neopoemiks – z Piotrem Szreniawskim rozmawia Juniusz Krytyczny (postać fikcyjna)
QR kod: Poziom meta a neopoemiks – z Piotrem Szreniawskim rozmawia Juniusz Krytyczny (postać fikcyjna)