Kamienica

W ciemnych kamienicach miasto pisze własną mitologię,
stwarza własną przestrzeń.
Kamienną, betonową powłokę zarastając
wieczną przed-nocą.

Żydowska dzielnica dawną śmiercią oddycha.
Na parterze kamienicy numer piętnaście pożar wyjałowił wnętrze.

Teraz jest kawiarnia
i kto puknie trzy razy w tamte stare drzwi –
– ale w wieczornym gwarze
nikt nawet nie usłyszy tych, którzy przyjdą boso i otworzą przed nami
całe przestrzenie objawienia.


Ostatnia

u mnie jest trochę inaczej
ci wszyscy mężczyźni przychodzą do mnie
w całkowitym uwielbieniu
ja nie jestem byle kurwa
mojego ciała używa się jak ziemi obiecanej
w moje oczy patrzy jak w oczy proroka
z moich ust przyjmuje ślinę
jak hostię w kościele
w którym potem z matkami i żonami –

widzisz, oni czują,
że ja jestem ostatnia święta na tym świecie
skrojona dokładnie na miarę czasów


Ikona

Nad katafalkiem postawionym w domu babki
czarny otwór w ścianie-przepaści.
Żywe ciało próżni znaczy swoją obecność.

Nadchodzi nowa noc, jest sen, spokojna ciemność kołysze. Zmarła
osuwa się w przepaść.


Wyjście poza miasto

Trupy rozciągnęły płachtę nocy nad horyzontem, nie wiem czy pamiętasz,
ale to właśnie tam, w punkcie styku,
patrzyliśmy prosto w mrok,
widzieliśmy go wyraźnie jeszcze po zamknięciu oczu.

Cisza dzwoniła na mszę, ale jakby załamaną, zniekształconą.
Noc przyszła za szybko, położyła się na polach i rosła.

Zimowa pustka odbijała gwiazdy, niebo
przez moment spadło na ciała i otworzyło przed nami
drogę poznania.

Aleksandra Lewandowska – Cztery wiersze
QR kod: Aleksandra Lewandowska – Cztery wiersze