Lektura stworzona dla was
pewnego razu upiłem się do nieprzytomności
przed upadkiem
wysłałem miłosny sms
telefon nie odpowiadał przez dwanaście godzin z pijackiego
snu obudził mnie
sms który do mnie wrócił
okazało się że sieć Orange przechodziła największą awarię w historii
(w USA z taką historią
dostałbym wielomilionowe odszkodowanie)
kolejnego razu mój mózg kpił ze mnie
i śniłem że dostaję to odkszkodowanie
i żegnam się z tobą w amsterdamskiej uliczce
Gucio mówi: aby kontrolować sny
trzeba założyć dziennik snów
i systematycznie uzupełniać kartki
jestem w takiej desperacji że go posłuchałem i te strony
powoli zamieniają się w oniryczny przewodnik po Krakowie
i Amsterdamie
jeśli chcecie jechać rowerem ulicą Amstel i znaleźć się nagle
w kontenerze studenckim a po drodze topić się w kanale
jeśli chcecie chodzić z miłością waszego życia po domu
strachów na ulicy Dietla a bardziej niż Freddiego Kruegera
bać się, że już nigdy nie będziecie z nią razem
jeśli chcecie bić się pod Burger Kingiem na Leidseplein
a później uciekać przed nie wiadomo kim ulicami Marnixstraat
i Rozengracht
jeśli chcecie pić wódkę na miasteczku studenckim AGH z Migim
Becią i Menesem poznać w końcu Pinę
Jeśli chcecie by na wieczorze poetyckim w Alchemii
waszą najlepszą metaforę kradł Mariusz
Pudzian Pudzianowski
jeśli chcecie umrzeć na białaczkę przykuci do łóżka
w szpitalu na ulicy Kopernika
jeśli chcecie by wasza droga do akademika Nawojka
zamieniała się w labirynt i wydłużała w nieskończoność
to jest to lektura stworzona dla was
Wierszyk
Piję wino, palę skręty z kolegami
Wpadnij kiedyś poniszczyć się z nami
Fisz „Sznurowadła”
Jesteś jak Perfect Day Lou Reeda –
jak zdjęcia w filmie Ida.
Jesteś jak soft porno w tv Puls –
jak truskawkowy mus, jak rozwiązany but
Pana Fisza, jak prześwietlona klisza.
Rysy
Rytmika snu fałszowana falami ciepła – oglądamy kolejny amerykański serial,
niemniej wybitny od poprzednich – zaraz zaśniesz, choć jeszcze udajesz,
że wiesz, co te postaci tu robią, co my robimy
właśnie w tym miejscu – wyobraź sobie, że jestem linią na twojej dłoni – niezmywalną kreską
pod policzkiem,
która trochę piecze (nie nazwiesz tego
bólem, na definiowanie przyjdzie czas
po wszystkim). Okaże się, że oboje nie lubimy pożegnań –
cały poranek będziemy wymyślać
nowe kolory, alternatywne
zakończenia filmów, nagłe zwroty
politycznych sytuacji, tytuły pornosów,
rysy Banksy’ego – zrobimy wszystko
i poranek nie będzie miał rys, chociaż uda nam się tylko
nie pożegnać.
Prawa
dzielą nas liczbami jak w kalkulatorze
wczoraj było to zaledwie siedem
kilometrów dzisiaj czterdzieści
osiem drogą krajową numer dziewięćdziesiąt
cztery a jutro będę chodzić po mieście
jak dzielony przez zero bez prawa
do istnienia a jednak dotknę ścian
poczuję zapach fast foodów klubowy bit
twoją miłość
[Ta chwila trwała bardzo długo…]
Ta chwila trwała bardzo długo, nie pamiętam
co nastąpiło po niej, pamiętam tylko chwilę.
Długo mieszkałem w tej chwili, choć nie było
w niej prądu i gazu, okien i drzwi. Przyjaciół
zbywałem: w tej chwili nic się nie dzieje, nie możecie
mnie odwiedzać – długa i niebezpieczna jest bowiem droga
do tej chwili.