1. dostawca wszystkiego
na wyrobisku
ojciec uczył kaczek
żwir z koryta rzeki
kończył się
mogę wrócić
wyjąć z pamięci trójkąt
ostrym nożem
i rzucić psom
połykacz noży przyszedł nieśmiało
dzwonił do drzwi skowronkiem
całkiem nocą w godzinie rozbrojeń
jak dostawca wszystkiego
wychodząc nie było
ani jednego noża w domu
2. (pierwsza wiosna po ośmiu zimach)
i weszli w te trzciny o brzegach ostrych
w brzytwy trzcin przy przeprawie
można się skaleczyć tak ot o drugi brzeg
weszli mali a dawniej karły mieszkały w cyrku
schowali się w łodygach mleczy w nadrzecznej mgle
w zmierzchu gdzie pleni się złe ziele a w południe zbiedzy
z liceów szukający wrażeń i obsługa statków wycieczkowych
o ruchliwych szczękach i miętowej woni weźmy
bicz z trzcin rozpocznijmy wojnę plemion rzekli
żarna żuchw zaczęły mleć opłatek słowa
teraz noc zapada na to wszystko co było cenne dobre
i choć spróbujesz podważyć ją kozikiem dźwigniesz i wejdziesz –
tam będzie tylko wywrócony plastikowy stołeczek
lepkie zasadzki gum a poza tym pusto
3. krajorgazm
czerwiec karnawał robali
uderza do głowy
rumieni jabłko twarzy
pod wiatami przystanków pestki po czereśniach
krwawnik zachwaszcza skwery
skwar jest jak pięścią w brzuch
na ulicach mężczyźni w spoconych koszulach
kobiety są w ciąży albo już urodziły
(teraz niosą śmieci żeby wyrzucić w domu)
pochód za trumną policjanta a środkiem
dwie Rosjanki wędrują do centrum handlowego
uważnie pilnują
samoprzylepnych biustonoszy