***

pokłóciliśmy się
czym pachną
zgniłe liście
arbuzem
albo ogórkiem

albo ogórkiem
albo arbuzem
z dodatkiem
cynamonu
kminku
kopru
gwoździków
i chmielu oczu twych

a pieprzem nie
pieprzem nie


***

przez dwadzieścia lat
przywykasz do żony
dwadzieścia lat
wciąż ta sama
ta
która odurzała
jak bóg

przez dwadzieścia wieków
przywykasz do boga
dwadzieścia wieków
wciąż ten sam
ten
który odurzał
jak żona


***

młodsze
stadko ptaków
odfrunęło
rozsypało się pizzicato na gałęziach
na rękach
dziobie trajkocze szeleści
lekkie
                    pierzaste
                                              szczęście
masza

***

Michaiłowi Kukinowi

nie słup soli

miłość na świecie

sól w morzu


Schody

szary czysty mińsk
patrzysz nowymi dziecięcymi oczami
na miasto
                     które wypiło cię

do dna
dlaczego żegnasz się z nim
dlaczego opuszczasz z uśmiechem
te ostatnie w życiu domy
ich czoła i karki
                                 te czarne patyki na podwórzu
i sznurki
                   i gorzkie szmaty wron

on zjadł twoje słońce
twoją ognistą parę przebudzenia
twój żar w południe
i łzawy zmierzchający odpływ

szary czysty mińsk
teraz
           łap
                  mnie

***

historia
uczy

nikogo
niczego
nie uczy
historia


Na plac

*
przychodźcie z żonami
wezwał kandydat na prezydenta
moi ludzie was ochronią
ziomki
odezwał się drugi kandydat
o aparycji sportowca
przechodzimy do ataku

*
i oto u nas
dekabryści
i oto u nas
krwawa niedziela
krwią zakwita
nasz wspólny kwiat
nasza nienawiść

*
zaprowadzili pod miecze
chór motylków
obłok neofitów
chmarę romantyków
oddali katu
całą narnię
wszystkie bobrowe chatki
wszystkie schowki dziesięciolecia
potrzymali smoka
za piętę
na jurze sławy
triumfatorzy
przyjacioły
dziękujemy za próbę
na placu pyłku
na wietrze łzy


***

nasz batiuszka
jak chłopiec z dobrego domu
przystał do grupy podwórkowej

puszcza oko do autorytetu
uczy się pluć przez zęby
stoi na czatach

ale nigdy nie zrobi dziary
i nie zamieni na rację obozową
maminego kotleta


Szybki taniec

jeśli tylko
                         śmierć i wiatr
a nie tylko
                         kamień i życie
jeśli tylko
                         życie i kamień
a nie tylko
                         wiatr i śmierć
jeśli tylko
                         śmierć i kamień
a nie tylko
                         wiatr i życie
jeśli tylko
                         życie i wiatr
a nie tylko
                         kamień i śmierć
jeśli tylko
                         wiatr i kamień
a nie tylko
                         śmierć i życie
jeśli tylko
                         kamień i wiatr
a nie tylko
                         życie i śmierć

Wiara zaprasza wiedzę

wiedza
dopada
rozsuwa
swoje horyzonty

wiara
ustępuje
zawsze wycofuje się
za horyzonty


***

usta wypiły niebo, i na wdech jeszcze nieba zostało
na niemrawy, pełen winy i nadziei
jeszcze nas kochasz
jeszcze nie odejdziesz – na progu zapłaczesz, na wydechu
obejmiesz wąskie ramiona
wysokie niebo napełnisz wolnością i igliwiem
zsuńmy zgodnie szklanki!
za swobodny oddech
za kamień i powietrze
czule
i wszystko możliwe
i ty między nami
i ręce twe
i słowo twe – niebo na ustach


***

pamięci Wiktora Luferowa

dzieci
biegnijcie w górę
opierając się o głos
z dala ode mnie
zostaję w mroku

słyszycie
wynoście się precz
dopóki mnie słyszycie
jesteście wciąż tutaj
w mroku

tam
gdzie kończy się mowa
obrywa się głos
zaczyna się promień

słyszycie
idźcie precz
pędy
opierając się na głos
od korzenia biegnijcie
do światła


***

światełko moje

jestem twym pyłem

tańczącym

przełożył Tomasz Pierzchała

Dmitrij Strocew – Wiersze
QR kod: Dmitrij Strocew – Wiersze