Zima

Przypomnij zimę: sikorki spadały jak sople
na tysiąc kawałków tłukły się ich ciałka
szklane pióra pękały czuliśmy że słońce
może być przypadkiem krakaliśmy martwa
jest jasna materia ta ciemna na odwrót
chcieliśmy żeby współczuła zamarłym dzięciołom
które się wtuliły w śliwolistny głóg –

powiesz coś o czasie zdradzisz chociaż słowo?

lub przypomnij śmierć w zimie: pierwszy w styczniu raz
gdy się zgubiliśmy w czystym czarnym śniegu
zmarli płynęliśmy na sankach na krach
we dwójkę we trójkę do brzegu bez brzegów
myślę o tym codziennie bo może jest Bogiem
ciemna materia i dobrym to by oznaczało
coś ładnego w świecie – błotne harce słoniąt?

zdradź mi coś o czasie powiedz jedno słowo

lub przypomnij noc latem: jak było jej mało
przy ogniskach które gasły na wiśniowo
naokoło świtu wschodzącego biało
gdy szło w ruch wędzisko dni przeżytych z tobą
nic z nich nie rozumiem – życia ani śmierci
ściślej: życiaśmierci niematerii godzin
jeśli ty rozumiesz znasz bezradność wierszy –

powiesz coś o czasie jedno dobre słowo?


Tajemnicza wyspa

Pomyślałem o teraz którego nie ma pomyślałem o teraz.
Pomyślałem że tak samo nie było września 75.
gdy z wielkimi tornistrami na plecach byliśmy nierzeczywiści
jak ślimaki na polu przekwitłych róż pod szkołą.
Pomyślałem a dlaczego nie umarliśmy w jednej chwili?

Jak to powiedział jeden z autorów bomby atomowej –
niestety w fizyce niemal nie ma dowodów nieistnienia
równania umierają tak samo jak ludzie i koty marnieją
gubią drogę i tracą pamięć a ja wciąż mam dwanaście lat
zasnąłem przy lampce czytając Tajemniczą wyspę
i obudził mnie wielki wybuch za sklepikiem na rogu.

Wszystko jest możliwe ale dlaczego to nic wydaje się bardziej realne
choć jest tak nierealne że nie można go sobie wyobrazić?
Pomyślałem o teraz które jest i nawet o kroplach deszczu
zsuwających się z róż w Hiroszimie. Teraz pomyślałem o teraz
o płaszczu czarnych wron nad samochodem szukającym miejsca do snu


Myślałem jak napisać śmierć

Moje pisanie to sen którym staram się objąć synka
sen we śnie chyłkiem klecony
z najprzytulniejszej dostępnej nicości.
Rozstawiam namiot słuchamy siedmiogodzinnego deszczu
po godzinie czuję że leżymy na wodzie
nie śpię jeszcze nawet się nie urodziłem.
Niedawno dawno temu biegłem brzegiem morza kilometrami nie czując
ani że morze mnie zna ani że morze mnie nie zna.
Myślałem jak napisać śmierć.
Myślałem jak napisać śmierć się tylko śni

Dariusz Suska – Trzy wiersze
QR kod: Dariusz Suska – Trzy wiersze