Tomahawk

Bo wielka jest liczba uderzeń
i niepoliczalna jest

Cóż nam zaśpiewa świat? –
Otóż świat śpiewa refren zza krat.

Więzienne cele są pełne;
sezony w kwaterze z wełny.

Dalej, ładujcie się w schrony.
Ryzyko pomniejszą drony.

Dziennikarzu stroniący od bluzgu –
masz torf zamiast mózgu.

I ja – statystyczny głupiec –
ze wstydu chciałbym uciec.

Śpiewajcie promptery i memy!
Być może się jeszcze ockniemy.

(refren):

Śpiewajcie sezony i cele!
Łącz przeciążonych jest wiele.


Minimiks

Duch tej kamery liczy; losuje nas zbiór możliwych.
Związki są prędkie i przewidywalne, ale agenda, agenda…
Big Data lata; sunie na tle któregoś nieba jak Air Force One.

I pomyśleć, że czekają nas skoki ze spadochronu,
ze skraju świata; aż ziemia dogoni ziemię, aż zima
dogoni zimę. Tymczasem trwa zadymka.

Duch tej kamery milczy; mówi wieczny chłopiec na sterydach
na straży czarów: Oto podłe zaklęcia jawią się jako
oblegany zamek; twierdza języka, głośnia i gruz.


Tężnia

Jakiś swobodny tensor pcha nas i obraca we wszystkie strony. Ledwo żywi uzupełniamy płyny. Podpięci pod wzmacniacze, z wenflonem w zgięciu łokcia – emitujemy, promieniujemy.
Siłownie transparentne; nieważkie fluidy: świetlik, cieplik i flogiston – jaki układ przyjmie taki przyrost mocy?


Poemat

Wychylono nas w znaczną odległość. W ośrodkach niedoli biliśmy w porty; rzucaliśmy nośnikiem niewielkiej pamięci, żeby zrywać się na nogi z tępym wzrokiem.
A teraz jesteśmy w ledwym położeniu. Łudzeni stroboskopem podajemy współrzędne jak dłonie – to śmieszne! Nurkujemy w kipieli mapy…


Podróż zimowa

Ciężary wiszą nad pejzażem. Śnieg jest brudny i wzbudza któreś światło, niebieskie czy różowe. Powietrze stawia opór, powodując zawrót głowy. Przez mróz widmowy i zawiesisty brnie nasza grupa wystrojona odświętnie i żałobnie. Pomniejszeni jeźdźcy – i tak już obarczeni wiedzą; technologią nocy – dźwigają żary w akwariach z kryształu.


15:41

widok na wnętrze iluzoryczne
atrapy rozstawiono przypadkowo
stropy styropianu i rekwizyty –
słowem: wszystko co ma wartość
co widać z oczu:

szyldy
banery
godła
ceny

a czego nie widać
to magnetyczne strzały w niebo
zderzenia brył w prostopadłościanie akwarium
które płynie do nas na jakiejś fali lub sunie
na kółkach jak na wózku chorego

Marcin Pierzchliński – Sześć wierszy
QR kod: Marcin Pierzchliński – Sześć wierszy