Stan
W pewnym momencie
Spotykamy się z grawitacją
Własnych myśli
Nawet woda
Przestaje je unosić
A Kosmos jest taki zimny
Kaszel w nim trwa krótko
A światłość daleka
Kaleczy równie mocno
Fotonowa zapaść
czy-cha za rogiem
nie widać tam łatwych
martwych spojrzeń
Krzywą widoku
Wytycza i odbija tylko
Horyzont zdarzeń
[W głębi widzialności]
W głębi widzialności,
Wrzask jakiegoś świata
Tworzy nieruchomy dramat.
A południe nocy,
Jest tak konserwatywne.
[Nabrał powietrza jeszcze jeden raz]
Nabrał powietrza jeszcze jeden raz
Nie potrzebnie zużywając moment.
Podczas kolejnego przeszukania rzeki
Znajdą go.
Już nikt nie zaświadczy,
Że Był.
[Polimerowe okulary]
Polimerowe okulary
Są takie elastyczne.
Pewien kogut miał takie,
Wydawał dziwne dźwięki ko ko
Jakby tęsknił za Chanel
O piątej nad ranem.
Pewien Messerschmitt
Na dziobie miał sprzęt,
Też wydawał dziwne dźwięki.
W Londynie w czerwonych plamach
Wszyscy znieruchomieli.
Moje oczy są
Twarde.
[Świat był]
Świat był pełen
Zaskakujących pojęć,
A ja nie umiem myśleć,
Oddychać światem zepsutym
Jak parasol
Niedający schronienia.