Wyrzec bez reszty
Noc pije słoną wodę z wiadra, wyciąga
rękaw z morza, rozbryzguje wodę wokół ust.
Noc wręcza wiadro marynarzowi.
Noc, w niebieskiej koszuli, brodzi arytmicznie.
Noc spieszy pod górę.
Niebo rozpala się, jak gdyby chciało powiedzieć jakiż
Język rozpycha się o zęby jak gdyby chciał powiedzieć jakaż
Linia brzegowa wcina się szeroka i umocniona
I słowa nie powie, nieznajomy,
chcąc sprowadzić deszcz o świcie i ciebie wyrzec bez reszty.
Krytyk w swoim środowisku naturalnym
„Widzę, że na serio interesujesz się literaturą. A nie chciałaś nigdy spisać tych swoich przemyśleń? Perspektywa poetki mogłaby ożywić krytykę. Ludzie na pewno by to docenili. Nie przejmuj się: nikt nie oczekiwałby uczonych rozpraw. Moja książka ukazała się w zeszłym roku. Ale przecież nie chcesz, żebym cię tym zanudzał. To tylko takie pogłębione studium ciemności i wyobraźni w siedemnastym wieku. Ale może siedemnasty wiek to akurat nie twoja bajka. O, to twoja książka? Niestety, czytam mało poezji współczesnej. Dostanę egzemplarz? To znaczy, jeśli masz jeden wolny. Apetyczna fotka! Ale kiedy widzę książki ze zdjęciem autorki – to sam nie wiem, mam wątpliwości. Z automatu na dworcu? Naprawdę? Nie pisujesz dla Times Literary Supplement, prawda? Dorina napisała ostatnio genialną recenzję zredagowanych przez Tricię przekładów Gussie z wierszy z brazylijskich slumsów, które po hiszpańsku napisał pewien Francuz, który kiedyś prowadził tutaj kurs z historii sztuki, och, całe lata temu.
Nie pamiętam, jak się nazywał.
Mieszkał w jednym z tych ładnych domów. Nie czytałaś tych wierszy? Ale chyba czytasz po włosku? Wyślę ci adres bibliograficzny, jeśli tylko znajdę chwilę. Nie uwierzysz, jaki jestem zajęty. Egzaminy semestralne wypadają akurat w sezonie na grilla. A rodzina domaga się swoich pięciu dni w Kornwalii. Szaleństwo! Koszmar! Nie ma zmiłuj. Ale chciałbym Znów Cię Zobaczyć… Czy mogę Znów Cię Zobaczyć? (Gracie! Nastaw pralkę, potrzebuję brązowych sztruksów na jutro). Przepraszam.
Och. Naprawdę musisz już iść?”
Pełna mobilizacja
Drogi ––,
Kocham cię tak bardzo że musiałam
gdzieś to zapisać więc
zapisuję
na odwrocie paragonu za struclę jabłkową
w kawiarni British Museum.
(Już.
Od razu lepiej).
Wyobrażasz sobie
co zrobiłbyś mi w łóżku?
Mógłbyś zmusić mnie do zapłaty za
wszystkie zniewagi irytujące
zagadki wyrachowaną
nieuwagę. Liczę na to.
Każ mi zapłacić raz i jeszcze raz.
Jak Dante
w tych kamienistych rymach swojego
pożądania by przyszpilić Beatrycze
wczepiający palce w jej warkocz
kiedy ona krzyczy przez
wszystkie godziny oddzwaniane w
klasztorze przez cały długi
dzień w toskańskim średniowieczu.
(Tyle, że
on nigdy tego nie zrobił).
Nawet nie pomyślałeś że planuję zbudować
kolejne niebo?
I ja nie pomyślałam.
Ten proces ciągłego poprawiania
ostatnie i pierwsze przymiarki!
Napisałam to własnoręcznie:
Już nigdy nie mnie opuszczaj kochany.
Wyrzec bez reszty
Najpierw próbowałam to ukryć samo przed sobą.
Potem próbowałam to ukryć przed sobą samą.
Bardzo starałam się to ukryć przed tobą,
choć wiedzieliśmy, że wszystko na nic.
Po całym tym chowaniu nie ma co się dziwić,
że to stało się jak rzecz w przekładzie:
kruche i nieśmiałe. Odrobina chwały,
gnieżdżąca się na brzegach wnętrza twojej dłoni.
Z tomu Utter, 2013
przełożył Adam Zdrodowski