Także tam

Pielęgniarka
która potem sprzątała
szpitalny stolik
wyrzuciła z okruchami i kurzem
niedopałek papierosa
na którym został ostatni odcisk
ust taty


Kraina dzieciństwa

Dla Rogova, Slepo i Różantu

Tam leżą popioły mojej babci
tam popiół ziemi
i woda wszystkim nad głową
jak kolebka
jak morze
z którego wyskakują ryby
i przeobrażają się

Tak jak my się przeobraziliśmy
w szarą ludzką masę
we wspomnieniu trwają:
niebieskie chryzantemy
ścieżka do dzikich jabłoni
drewniany szalet z serduszkiem
nastroszony grzebień
rozzłoszczonego koguta

Komu to pomoże
gdy powiem
co wiem?

Gdyż nikt nie zwróci
tego co było
gdyż nikt nie uwierzy
tylko ja
czasami
mam nadzieję
że tam byłem
że to byłem ja
i że to jeszcze będę ja
gdy tam powrócę
kiedyś
gdy morze ustąpi
głębokim lasom i zagubionym wsiom
gdy ryby odlecą
a ptaki wrócą do gniazd
pod wodą
skulę się w macicy
jajka

Tam ku popiołom babci
ku dziadkowi
w pierwsze przytulenie
które stworzyło
świat
który oznacza ja


Wiejski plac

Spotykamy się przy wadze

Nie tej przy kapliczce
tam czcimy bardziej urodzajnych bogów

Ten mój nie poruszy nawet wagi dziesiętnej
i tak nie odważę się przyjść boso
jak oni
śmieją się ze mnie
nie umiem dręczyć żab
nie znajdę żadnego gniazda trzmieli

Lecz wieczorem z mroku za ogniem
opowiem coś tak niemożliwego
że nawet płomienie na chwilę zapomną
o oddychaniu


Opowieść

Pod dotykiem słońca
fontanny połykają pustkę
kamiennego placu co próbuje odlecieć
okna jednak zastygły w bezwietrzu

Na bieli płótna
dojrzewają dwa ciała
nieprawdopodobnie antyczne
Dziewczyna pyta czy naprawdę tego chciał
a chłopiec
nadal nie wie tego czego przedtem nie wiedział


Rodzinny dom

Nami
cicho przerośnięty

Dom
do jego fundamentów
tato znowu się schyla
do spękań czasu
między kamieniami

Gdy byłem tak mały
że łatwo tam sięgałem
odkryłem
błyszczący plaster miodu
małe zwierciadło
z miki
w którym wtedy
nikogo nie rozpoznałem

Nie schylaj się tak bardzo
Tato

Ale on nie słyszy
nadal z bliska wsłuchuje się
w kamień
są tu najstarsi
a ja ich rozumiem
tylko w przybliżeniu


przełożył  Marek Śnieciński

Milan Hrabal – Pięć wierszy
QR kod: Milan Hrabal – Pięć wierszy