Ulica

Patrzę w okno,
bezustannie
czekając na Ciebie.

Po ulicy błądzą
bezpańskie psy.

Jeżdżą zardzewiałe
samochody.

Matka pcha wózek,
jednocześnie karmiąc
dziecko piersią.

Poza ulicą
nie widzi niczego.

Kropla potu z jej czoła
zrasza twarz chłopca.

Co krok, coraz bardziej pochyła,
posiniaczona, starsza.

Znikają za zakrętem.

Oprócz nich,
idą znajomi nieznajomi –
widziane niegdyś twarze.

Idę ja

Idziesz Ty


Koła, okręgi, elipsy

Po chodniku błąka się
dusza minionego lata.
Śpiewowi posiwiałych jaskółek
akompaniuje mgła jazgotu
porannego miasta.

Czarny, czerwony, niebieski
koła, okręgi, elipsy

Donkiszoteria służy za apaszki,
a na jezdni leżą rozgniecione okulary.

Wokół drzewa się gonimy,
a ty jesteś w koronie.
Czekam bez przerwy
na odpowiedź Twoją.
Wołam do Ciebie,
lecz jest zbyt dużo ptaków.

Teraz zaszyć się w wielkim mieście.
Co stopnieje, wyparować musi.

Eryk Walda – Dwa wiersze
QR kod: Eryk Walda – Dwa wiersze