– Podobno założyłeś teatr?
Wziąłem udział w „Inkubatorze Teatralnym”, gdzie przez cztery tygodnie oglądało się rozmowy i webinary na temat tworzenia, organizowania i promowania wydarzeń teatralnych. Zaprosiłem współuczestników do udziału, i tak powstał filmik „Lewa dłoń”, czy też „Left hand”.
– Duży był odzew?
Co do samego przysyłania filmików i zdjęć, to z grupy facebookowej Inkubatora odpowiedziała tylko jedna osoba (chociaż kilka osób obiecywało, były też rozmowy na inne tematy, w tym propozycje komercyjne). Zaprosiłem również osoby zajmujące się sztukami wizualnymi, i otrzymałem dwa zgłoszenia. Na tiktoku przez jeden dzień filmik miał ponad 400 wyświetleń.
– To może opowiedz coś o Inkubatorze Teatralnym i o nazwie oraz organizacji teatru Kwiatharsis.
Nazwa to połączenie „Ha” (jak w „Hanami” – czyli kwiat) z japońskiego teatru No oraz oczywiście wątku z teatru greckiego. Czyli chodzi o łączenie widzenia piękna z doznawaniem czegoś oczyszczającego. Od strony organizacyjnej to działa tak jak wiele projektów Neala D Retke’go, który zbiera uczestników do konkretnego albumu czy nagrania, ludzie przysyłają materiały i potem jest to łączone. Swoją drogą, powstało kilka ciekawych projektów zespołu EFSPACM, czyli Ensemble For Sound Poetry And Contemporary Music, który założyłem kilka miesięcy temu. Ale wracając do Inkubatora, to był to dla mnie kontakt z osobami związanymi z różnymi wymiarami działania teatru, czyli mieliśmy wątki artystyczne, ale też organizacyjne i finansowe. Znajomi mówili, że jak coś dostaje dofinansowanie z programu „Kultura w sieci”, to pewnie jest prorządowe, ale było sporo wątków że tak powiem prowspólnotowych, pozytywnych, czyli jak najbardziej lewicowych. Oczywiście jakieś werbalne wątki antykomunistyczne się pojawiały, ale jednak ludzie chcieli działania dla dobra wspólnego i pomocy państwa. Znaczy jakieś minusiki też były – jeden człowiek zajmujący się przemysłem kreatywnym przedstawiał mocno fichteańskie poglądy – a to prowadzi do faszyzmu. Główny prowadzący Inkubatora, Redbad Klynstra-Komarnicki, zrobił na mnie dobre wrażenie, nie mówił nic skrajnego. Chociaż jak u nas w Lublinie wspomniałem komuś chodzącemu do teatru o tej osobie, to okazało się, że ma złą opinię, osoby powiązanej z psuciem kultury przez obecną władzę. Ale serio polecam udział w kolejnych edycjach Inkubatora Teatralnego.
– To może pomińmy rozważania, czy filmik to teatr – chciałbym zapytać w takim razie coś o te projekty zespołu EFSPACM.
Ale nie chciałem automatycznie zamykać się na „realne występowanie” przed publicznością. Napisałem nawet do Centrum Kultury w Lublinie (gdzie kilka razy prezentowałem już swoje rzeczy), ale wrócił mi „mailer daemon”. Potem skontaktowałem się przez facebook, czy dało by się załapać do programu „Przestrzenie Sztuki”, ale nie doszło do konkretów. Mi chodziło o taką formę, że np. jeden aktor jest na scenie, a w tle lecą filmiki, i w sumie jest to spektakl. Ta „Lewa dłoń” była na próbę, jakby ludzie masowo przysyłali materiały, to byśmy zrobili coś trwającego godzinę i poruszającego różne wątki. Ale dobre i to, co się udało zrobić. A co do Ensemble For Sound Poetry And Contemporary Music, to przez kilka miesięcy ogłaszałem zaproszenia do projektów, i odpowiadały dwie – trzy osoby, moim zdaniem rezultaty były przyjemne i jednocześnie minimalistyczne. Potem włączyli się Neal D Retke (który miksował kawałki zebrane do projektu „Sounds of knocking”) oraz Volker Störtebeker (który wziął na siebie prowadzenie strony zespołu na bandcampie), i pojawiło się więcej osób. Znowu zacząłem wymieniać kilkadziesiąt emaili dziennie (jak za wczesnych czasów promocji Decyzjanizmu), ale już troszkę jestem bardziej zmęczony i zestresowany – teraz wolę robić projekty wymagające mniej odpowiadania na szczegółowe pytania techniczne, wolę jak ludzie po prostu przysyłają zgłoszenie nadające się do konkretnego projektu.
– Jakie projekty były już zrobione przez Ensemble For Sound Poetry And Contemporary Music?
Zaczęło się od „Kitchen Sounds”, potem „Voice only”, „Out of tune”, „Sounds of knocking” i „Old printing machines”. Teraz wisi na youtube jeszcze filmik, który zrobił Gordon Way, i mamy nagrywać poezję dźwiękową i muzykę inspirowaną tym filmikiem. Czyli tytuły projektów najczęściej mówią, jakie dźwięki zbieram. Na bandcampie prezentowane są osobne ścieżki, a na youtube jest połączona całość – jakby członkowie zespołu grali jednocześnie. W sumie o to właśnie w tym chodziło.