dziś Wenus znowu będzie najjaśniejsza

bo grzebię dla was ręką w wiadrze
z resztkami z obiadów
i dżdżownicami przyniesionymi z lasu
jak moja babcia w odpadkach
przed nakarmieniem kur
mrucząc pod nosem

że pęd po prawej najpierw zadba o korzenie
upewni się że warunki są dobre
dopiero później będzie widać
jak się rozrasta na wierzchu

och na pewno nie mówiła tak ładnie
i w ogóle nie pamiętam jak mówiła
ale gapię się z obrzydzeniem i fascynacją
na te jej oblepione resztkami wielkie ręce
jak stęka nachylając się nad blaszanym wiaderkiem


Jaram się moimi dżdżo

To było wtedy gdy zgubiłam okulary
i musiałam zdać się na słuch. Stałam na łące
pełnej kleszczy studiując łachy ciepłego piasku
rozrzucone niczym magiczne kręgi.

(Ale nawet duża obręcz od beczki spełni swoje zadanie
jeśli mag jest w stanie odnaleźć odpowiedni stan umysłu
i jest całkowicie przekonany że okrąg w środku którego stoi
reprezentuje wszechświat.)

Reprezentowałam tylko kłaczki trawy i kocie włosy
znajdowane w pępku a startujący mantrycznie odkładali kaski.
Niektórzy oblizywali wargi nie mogąc się pewnie doczekać

podmuchów na języku. Facet stojący przy trzepoczącym rękawie
mówił przez radio że wiatr ma lekki odchył od tendencji.
Jakoś mnie to urzekło. Albo jego trwożna mina.

Z czasem odpuścił wszelką srogość
zaszeleściło skrzydłem ciągniętym po trawie i fru już cię nie było.
Zwyczajna procedura lecz tunel jaki powstał pomiędzy ziemią
a niebem rozszerzał się ku chmurom

niczym trąba powietrzna na jutubie.
Nie fruwały w nim krowy wanny czy dachy
tylko nasze majtki i dni pełne milczenia oraz walenia głową o ścianę.

Tak się to kręciło
i w końcu całą magię szlag trafił.

Stoję w tym cholernym kręgu i jeszcze trochę będę cię widzieć
choć z czasem coraz mniej a potem zupełnie.

Hanna Janczak – Dwa wiersze
QR kod: Hanna Janczak – Dwa wiersze