Wymień trzy rzeczy

Gdy umiera ojciec, siostra mówi:
wymień trzy rzeczy po ojcu,
które chcesz dla siebie
(Oprócz ⅙ domu, która ci się po nim należy.)

Wybieram:
Złoty sygnet z ametystem.
(Dziadek wygrał go w karty
tej samej nocy,
której przehulał dom
wraz ze śpiącymi ojcem i babką w środku.
Sprawdzam w wiki, że leczy z pijaństwa
– biorę.)

Ten wyświechtany egzemplarz
książki autorstwa naszego
ojca z jego notatkami.
(Tytuł: Drgania swobodne i stateczność
układów smukłych,
który równie dobrze mógłby być
metaforą z jakiegoś mojego wiersza.)

I ten na kartce zapisany wzór
na nieskończoność,
którego nigdy nie pamiętam,
a który mi ojciec objaśniał w trzeciej lub czwartej klasie.
(Wtedy, gdy człowieka uczą o nieskończoności,
a zaraz potem się okazuje, że wszystkie wybory
są ograniczone.)

Siostra puka się w głowę i mówi:
bierzesz połowę medali z papieżem,
połowę znaczków oraz Fałata.
Nie ma Fałata, ojciec za Fałata
wybudował dom,
nie pamiętasz, mówię.
A co to jest, pyta siostra.
Dziki w lesie. Podróba.
No to dostajesz podróbę.
Ja zabieram samochód, kończy.

Ojciec przez całe życie powtarzał,
że nie umiem walczyć
o swoje,
a co najgorsze
brakuje mi na finiszu.
(Ale przecież i tak nic więcej
nie zmieści się
w tej ⅙ domu.)


List do patomorfologa I

Piszę do pana, bo robił pan sekcję
naszemu tacie.
Czytam ją, jak opis z miejsca zbrodni.
Co rusz znajduję nowe dowody,
na przykład to, że żyły przy przekrawaniu chrzęściły.
Mam pytanie: co pan miał konkretnie
na myśli?
Jak wgryzanie się w jabłko czy w niedojrzałą brzoskwinię?
Czy jak trzeszczenie kartki papieru, którą się wkłada
do ust i połyka, by zatuszować dowody?


List do patomorfologa II

Ładnie pan pisze,
jak poeta.
Serce o zbliżonym do kropli kształcie.
(zazdroszczę panu,
nikt bliżej serca ojca nie był)
Liczne zmiany w wątrobie, mniej liczne w płucach,
ale też zawzięte.
Jedynie on, zwisał bez zmian na własnej krezce
– wyrostek robaczkowy.
Pośród tylu zmian, brak zmiany
jest przyjemny.
Człowiek się go chwyta.
A mógł pan olać ten wpis.
(co tam wyrostek w obliczu naprawdę martwych płatów trzustki)
Napisał pan też: żyła główna dolna o pustym zapadniętym świetle.
(światło, nawet zgaszone, zawsze daje nadzieję)


List do patomorfologa III

Nie, nie mam pretensji.
Nie składam żadnej skargi.
Ojciec od wewnątrz umierał paskudnie,
Mam tylko jedno pytanie
do pana. I proszę o szczerą odpowiedź.
Muszę coś powiedzieć matce i siostrze.
Czy zdarza się,
żeby ktoś
ktokolwiek
kiedyś,
według pana wiedzy,
i doświadczenia
umierał lepiej?


List do patomorfologa IV

Chciałyśmy, matka, siostra i ja, zaprosić pana
na obiad w tę niedzielę.
Mamy nadzieję, że lubi pan kaczkę i jabłka.
Gotuje matka.
Bo spadła na nas gilotyna wstydu.
I przestałyśmy na chwilę ze sobą rozmawiać.
Być może jedna wini drugą, a druga trzecią.
Tuż zaraz po opisie Skóry, a przed Głową, wstawił pan punkt 5.
Punkt 5: Stan odżywiania.
A potem oględnie wpisał: nieprawidłowy.
Tego nie robi się żonie i córkom.

Justyna Tomska – Pięć wierszy
QR kod: Justyna Tomska – Pięć wierszy