Spalanie

mój niedzielny przyjacielu:
przez lata chodziliśmy na długie leśne spacery
ty miałeś dzieci i żonę
ale mimo to znajdowałeś dla mnie czas

potem zachorowałeś i było coraz mniej spotkań
i chodziłem po lasach całkiem sam

wreszcie umarłeś

ale szybko pojawił się ktoś nowy
i dobrze wypełnił mi twój brak

gdyby nie wczorajszy sen o tobie
nigdy bym już ciebie nie wspomniał

tak to już jest
żadnych wyrzutów sumienia
nowe życie spycha i dopala stare

energia
energia

spalanie
spalanie


Zapomniał

o siódmej dowiedziałem się że mój zacny ojciec umarł
co ja już wyraźnie przeczuwałem
w środę ma być pochowany
to znaczy ukryty
przed nami
przede wszystkim przede mną
nawet teraz chciałbym go rozedrzeć na strzępy
śmierć tutaj niczego nie zmieniła
spłodził mnie
a potem o mnie zapomniał


Bydlęciem

powiedział kiedyś do własnej matki:
świnia urodziła królewicza
a ona mu wtedy odrzekła:
dziecko które sądzi własną matkę
jest głupim bydlęciem


Koniec

ciało mojej siostry jeszcze było ciepłe
jeszcze się rzucało
zamordowali ją pod lasem
obsypana igliwiem
nawet mi się taka podobała
a potem chłopki zerwały z niej ubranie
i strzepały z niego igliwie
i zauważyły mnie w krzakach
to był mój koniec

Grzegorz Kwiatkowski – Cztery wiersze
QR kod: Grzegorz Kwiatkowski – Cztery wiersze