(wpisy prozo-poetyckie)

24.05.2020 18:11 (otrzymano: 1 godzinę temu)         

[WPIS 5]

na początku stwierdziłem, że to będzie fikcyjny dziennik
ale jestem w kiepskiej kondycji psychosomatycznej
na tyle kiepskiej, że stać mnie tylko na mówienie prawdy
zauważyłem, że pisanie o rzeczach rzeczywistych wymaga mniej wysiłku intelektualnego
wspomnienia autobiograficzne stają się lepiej dostępne umysłowo
żeby nazmyślać trzeba by się trochę pomęczyć
(ale tą różnice czuje się dopiero jak się ma przeciążoną głowę)
pisarze to leniuchy i dlatego najczęściej czerpią z indywidualnego doświadczenia
ale co nam po takich pisarzach za których pisze życie, a nie oni. za grosz kreatywności. basta.

[WPIS 6]

leki na alergię które biorę powodują u ból głowy i rozdrażnienie
to absurd, bo dolegliwości które wywoływała alergia występują teraz w postaci efektów ubocznych leków na alergię
moje ciało jest bezlitosne.
kładę się z kocem na głowie. kładę koc na głowę, żeby odciąć dopływ bodźców zewnętrznych
teraz czuję tylko bodźce wewnętrzne, własne kości (tzw. propriocepcja) i żołądek (tzw. interocepcja).
dolega mi ból brzucha i w dodatku pełny pęcherz
długo nie poleżałem,
wychodzę z łóżka do toalety.

[WPIS 7]

kiedy wróciłem z łazienki zacząłem wymyślać opowiadanie. jest ono w zupełności fikcyjne, co oznacza że nie wytrwałem długo w postanowieniu wyłącznego mówienia prawdy. w świecie przedstawionym rozgrywa się konkurs. konkurs na najlepsze kłamstwo. wszystko jest podzielone na turnieje. w konkursie rywalizują różne grupy zawodowe. każda grupa zawodowa w każdym turnieju wybiera zawodnika, który będzie ją w danej chwili reprezentował. konkurs na najlepsze kłamstwo dzieli się na sekcję jakościową i ilościową. sekcja jakościowa mierzy kłamstwo najbardziej spektakularne, najbardziej wyrafinowane (np. jestem synem delfina; miałem romans z donaldem trumpem; kiedyś zjadłam pestkę arbuza i w brzuchu wyrósł mi arbuz, którego usuwano przez cesarskie cięcie; widziałam berniego sandersa w starbucksie). sekcja ilościowa, jak sama nazwa wskazuje, mierzy arbuzy (przepraszam ciągle mam w pamięci roboczej tego arbuza) sory – ilość wypowiedzianych pod rząd kłamstw. prym prowadzą politycy (stereotyp polityka-kłamczucha, pozdrawiam makiaweliego) i lekarze. pisarze zostali zdyskwalifikowani, ponieważ nie potrafią odróżniać rzeczywistości od fikcji, nie wiedzą zatem kiedy kłamią, a kiedy mówią prawdę (dla nich to nie ma większego znaczenia, więc nie różnicują tych kategorii). księża również zostali zdyskwalifikowani z podobnych powodów co pisarze. notorycznie głoszą fałsz, ale nie kłamią, ponieważ są święcie przekonani, że mówią prawdę. nie można zatem winić ich za kłamstwo z premedytacją. ale z tego samego powodu nie mogą brać udziału w konkursie, ponieważ nagradza on umiejętność świadomego (podkreślam – świadomego) wprowadzania ludzi w błąd. wszyscy siedzą podpięci do wariografów. chciałoby się powiedzieć, że uczestnikom towarzyszą wielkie emocje, ale nie tym razem. wszyscy są zabójczo spokojni. nie ma żadnych emocji, ponieważ wariografy od razu to wyczują. w pierwszej rundzie odpadają panie sprzedawczynie z kiosków. są one zbyt przyzwyczajone do krystalicznej prawdomówności podczas oznajmiania, że nie ma już marlboro goldów w miękkim opakowaniu. wygrywają lekarze, ale o dziwo nie dlatego, że są uwikłani w konflikty interesów i niejawne konszachty z firmami farmaceutycznymi. chodzi o coś innego – dużo kłamią podczas informowania pacjentów na temat stanu zdrowia i rokowań leczenia. wiedzą, że powiedzenie pacjentowi prawdy może wpłynąć ujemnie na proces zdrowienia, a nawet go uniemożliwić. to ważny problem w ramach ich etyki zawodowej. ale wygrali, to się liczy. nie było co prawda wiadome czy nie kłamią co do tego, że kłamią. koniec końców w miejscu, w którym istnieje przymus kłamania nic nie jest wiadome. nie wiem co myśleć o tym opowiadaniu. pomysł jest nawet ok, ale nie chce mi się go ubierać w niuanse fabularne. chyba jednak nic nie napiszę. teraz coś zjem, wydaje mi się, że dalej w lodówce jest wczorajsze spaghetti.


[WPIS 8]

taka forma jest dobra do wyrażania myśli o niskim stopniu klarowności
inne formy są dobre dla myśli bardziej klarownych i uporządkowanych
takie pozwolenie sobie na chaos mentalny bywa wyzwalające
myślę, że takich tekstów nie trzeba traktować zbyt poważnie i na tym polega ich urok
nie muszę nawet wiedzieć czy zgadzam się z tym co tu piszę
czy to jedynie niezobowiązujące myśli czy dobrze ugruntowane przekonania
wydaje mi się, że literatura nie jest po to, żeby mówić co się myśli, ale właśnie po to, żeby mówić czego się nie myśli
(mając na myśli takie myśli co do których jesteśmy przekonani, że są prawdziwe)
na tym polega cały sekret
nie trzeba rościć sobie pretensji do prawdziwości i obowiązywalności
nie trzeba nic twierdzić. to piękne. to faktycznie przyjemne
czuję się jak dziecko, które nie musi odpowiadać za to co zrodziło się w jego głowie
nie musieć nic nikomu uzasadniać. treść bez odniesienia, na tym polega ta zabawa. beztroska.

[WPIS 9]

po zjedzeniu spaghetti dałem sobie chwilę czasu na trawienie i poszedłem na spacer
chodziłem dookoła domu po działce, ponieważ nie chcę zakładać maseczki do spacerowania po osiedlu
mówię na tą przestrzeń „spacerniak” i odganiam myśl, że moje życie formalnie przypomina strukturę więzienną.
dziś jest tutaj pusto, dookoła szlaja się jedynie kot
wczoraj natomiast spotkałem jeże – błąkały się po krzakach wydając dziwne dźwięki
kiedyś w nocy mnie i brata przebudziły specyficzne odgłosy dochodzące zza okna
okazało się, że to parzące się jeże.
miały okres godowy
jeże się ruchają! – krzyczeliśmy szeptem
trochę przygnębił mnie fakt, że nic nie wiem o jeżach
czasami przytłacza mnie własna ignorancja, chciałbym więcej wiedzieć na temat etologii i behawiorystyki zwierzęcej.
jesteśmy ignorantami, wszyscy ludzie nimi są. rodzimy się całkowitymi ignorantami i umieramy odrobinę mniejszymi (niecałkowitymi) ignorantami. i na dodatek to nie nasza wina. żaden błąd. ignorancja jest wpisana w naturę naszej wiedzy, bo nie da się wiedzieć wszystkiego. zawsze będą informacje, które potencjalnie moglibyśmy przyswoić.
(jak ludzie w ogóle radzą sobie ze świadomością własnej ignorancji?)
jutro pójdę kupić jakieś robaki do zoologicznego, żeby nakarmić jeże
mam nadzieję, że zadzierzgniemy kontakt
to będzie owocna znajomość.
Mateusz Chról – Co się działo w czasie, kiedy jeszcze byłem osobą
QR kod: Mateusz Chról – Co się działo w czasie, kiedy jeszcze byłem osobą