Noce marcowe

wymazać wszystkie ślady
na zewnątrz i w środku
żeby o naszych relacjach
zapomniały nawet światy
równoległe przed chwilą
była tu burza więc mokre
mokre i zbite są trzciny
i ryczą koty marcowe
i skrzypią dalekie nieba
szóste czy siódme nie wiem
najpiękniejsze i tak jest akwarium gwiazd

2018


Ulice platoniczne

gdy z ciał znika pożądanie
zamieniamy się w kryształy
w których śpią greta oto

w śnie motylowym
przyjaciele
się śmieją

a z nimi Bóg
lekko zdziwiony
unosi palec
i mówi:
aha
oho
uhm

a teraz znów mamy siedem lat
kąpiemy się razem
ganiamy
w szklanej fontannie
w środku gwiazdy

i trzeci tydzień
– czy to dostrzegasz? –
piękniejemy

o
to gwiezdny pył
na rękach
włosach
twarzy

a wyższe moce
pracują powoli
nad nową

(– możliwą!
                           – niemożliwą!
– możliwą!
                           – niemożliwą!)

platoniczną ulicą

2016


Jaskółki

wszystko zaczyna się tam na poddaszu
z mlecznej drogi – w stare
zmniejszające się łóżko
za oknem jaskółki
po raz pierwszy zechciały malować powietrze
skrzydła znikały jak gnany przez słońce sen
kiedy się obudziłem nie było już piór

ranek był głodny
mleko miało smak spadających z nieba chmur
zerwałem wiadro jabłek i zaniosłem sąsiadce
oprócz niej w domu słychać było tylko szept jaskółek
siedziały na werandzie układając pierwsze gniazdo
przestrzeń wypełniała niepojęta potrzeba latania

miała szesnaście lat i słonecznik we włosach
gdy oddychała – z drzew spadały wiśnie
chodź – powiedziała – mam wino

więc poszedłem z nią razem malować powietrze

2006


Terapia lunarna

Nie pamiętam dnia, żebym się niczym nie martwił,
zupełnie niczym, jak te chmury nade mną,
bo czym one się mają martwić?
A my? …zawsze się coś znajdzie:
rachunki, zdrowie, przegląd samochodu.
Nie wspominając już o relacjach międzyludzkich.

Staram się nie myśleć o tym wszystkim nocami,
kiedy patrzę na ciebie, stary księżycu.

Bez zmian
od milionów lat.

Tak samo świeciłeś nad neandertalczykiem,
jak nad rycerzem,
albo teraz
nad kierowcą ciężarówki.

Ludzkie sprawy rozpływają się w snach,
na które pada twoje światło.
Jeśli je wtedy widzisz,
cóż one mogą znaczyć dla ciebie?
Myślę, że wiesz, co jest naprawdę ważne
i gdybym znalazł się tam, po twojej stronie
wszystko stałoby się jak ty – jasne.

Zazdroszczę tobie spokoju, gdy patrzysz, co wyprawiamy.
To już musi być jakiś wyższy stan istnienia.
Kiedy my, zamknięci w złudzeniach jak w klatkach,
działamy w imię czegoś, co uważamy za ważne
lub staramy się po prostu przetrwać.

Drogi księżycu, zakochałem się w tobie już dawno,
dobrze o tym wiesz, bo często ci to powtarzam,
czasem nawet spełniasz życzenia i muszę uważać,
żeby były czyste, żeby były mądre.
Najważniejsze jednak, że mnie uspokajasz,
przypominając o wielkim sprzątaczu, jakim jest czas.

Żyjemy teraz osobno, w różnych ciałach,
może kiedyś, w kosmicznym połączeniu,
jako jedność będziemy spływać również na nich,
na rozgorączkowanych ludzi,
cierpliwym, srebrnym światłem.

2019


Muzyka kruka

Dziś w nocy obudziłem się w domu
na cmentarnej górze. Za oknami
krzyże. Ze wschodu i z zachodu. Aha
– pomyślałem – dlatego dom
jest tak wypełniony
niewidzialną wodą. Do tego fale
umarłych bez przerwy bijące
o zewnętrzne ściany. Nic dziwnego,
że strzela elektryczność i kaputt
świąteczna choinko. Winne są nekrologi,
dwadzieścia cztery, na słupie ogłoszeniowym,
gdy przechodziłem parkiem.

Srebrne i czarne, srebrne i czarne – fortepian
dochodzący z mijanych cmentarzy. Coś
jak wołanie spalanego w ogniu drzewa – ten krzyk
występuje tutaj w odgłosie człowieka;

jak mieszanka powietrza z dwudziestoma tysiącami ludzkich
ech: tych słów ostatnich, tych ostatnich
spojrzeń; jak smutek

zza morza smutnych róż, marmurowych gór, zza
rozlewisk zniczy – jakby przemieniony
przez coś z tamtej strony,
dochodził tu
w sennej muzyce.

2008 / 2018


Plaża

1.

Nocne groby w kwiatach to komety,
rzucane przez umarłych w stronę ziemi.
Kiedy widzę cię pierwszy raz tutaj,
nie mogę oprzeć się wrażeniu,
że za chwilę wyjrzysz zza drzwi mieszkania
i – jak zawsze – śmiejąc się, powiesz:
Per fas et nefas carpe diem.

Nauczyć się słuchać tych, którzy odchodzą.
Przekazy są tu, pomiędzy wydarzeniami,
zostawiane przez coś, co teraz płynie
w przestrzeni i nas zna. Czasem popędza
w stronę zmian, jeśli są to zmiany potrzebne.

2.

Pośmiertna pamięć to wiatr niewidzialny nerw,
utkany z płaczu najbliższych, opuszczonych.
Od wieków, od wieków tak samo
krąży po ziemi w czasie dozwolonym.
Gdy rozpacz nie mija – pojawia się plaża,
w którą biją te smutne fale, i nie przestają.
I ślady na piasku się pojawiają.
Jakie dokładnie? W snach schowane
banknoty. Ostrzeżenia i inne znaki.

Aż odwracamy głowy w stronę trudnych spraw.
Telefon dzwoni, ktoś z wódką przychodzi.

Plaża znika.

2012 / 2015


Przejście

Oczy, które wyszły z czasu,
rozglądają się z niedowierzaniem.

Jak wszystko może być tak proste i jasne?
Miłość – obecność zawieszona w tle.

Gdy stanie ludzkie serce,
można zobaczyć utkaną z cudu łąkę

i migotanie uśmiechniętych twarzy:
jak dobro, które się zbliża.

Tak, wydawali się znajomi,
lecz kim są, nie wiem.

2016


Podłączeni Odłączeni

1.

Burza.

Tężeje przestrzeń.

Pioruny ledwo przebłyskują
z wnętrza siwej gliny.

Jakby ciężko wstawali
z przywołania (bo trąbiły łuny
żywych
pierwszego listopada).

Kulki gradu
– jak otrzęsienie –
walą w dachy i okna.

2.

Aż pękają szyby.

Większe i mniejsze
oberwania chmur.

Czasem się wydaje,
że słychać tam kroki.

Przy zasypianiu
bardziej.

Bezustanny powrót.
Bezustanna obecność.

Tam, ale nie tu,
w godzinach szczytu,

gdy przemoczeni
biegniemy przez ulice miast.

2016 / 2017


Rilke

Gdy stanął przed aniołami,
opowiedział bez lęku, po swojemu
o wszystkich rzeczach, które znał z Ziemi,
i wtedy anioły uklękły.

Może jesteśmy również po to,
aby przemycać tam piękno
życia – i nicość zapełniać,
sadzić kwiaty świata,
myśli,
dusz?

Pamięć,
uczucia,

czy to może gdzieś iść
gdy zamykamy oczy?

Oczy
– tęczujące galaktyki.

2013 / 2014


Borowiki

Suliszewo jest wioską wśród hektarów lasów.
Mój dziadek i babcia spędzili tu pół życia.
Gdy przychodził wrzesień, wyruszali w gaj,
z piątką dzieci, w poszukiwaniu grzybów.

Przez lata poznali tych borów międzygalaktyczne
tunele. Czy to do nich należą obudzone głosy?
Pomiędzy drzewami, w rowach, przywalone pniami:
niewidzialne ślady istnień, smugi obecności.

Przez cały boży dzień mnie prowadziły.
Chodziłem jak pijany, nazbierałem wiadra grzybów.
Pomimo, że wszedłem w te drzewa pierwszy raz w życiu,
z trzema przyjaciółmi, którzy nie znaleźli nic.

Jakby prowadziła cię jakaś niewidzialna siła
– mówili. Lecz ich słowa
ledwo do mnie dochodziły
poprzez roześmiane głosy innych.

2014


Takie wrażenie

Czasem, gdy się zapominam
i za długo strzelam w marzenia,
zwierzęta podsłuchują moje myśli,
a już na pewno, gdy kapie poezja.

Trudno mieć inne wrażenie,
gdy nagle zostaję przyłapany,
przez stada królików, czapli albo saren,
wsłuchujących się w coś pod drzwiami

do ogrodu – tyle lat, tyle wierszy,
a one wciąż podsłuchują, zaciekawione,
jakbym przez te rozszczelnione noce
łączył się z jakimś starym,

uniwersalnym językiem – tam,
w najwyższych aktach kontemplacji,
a potem przez chwilę, po ocknięciu,
patrzeć w spokojne, mądre oczy zajęcy.

2019

Dominik Żyburtowicz – Jedenaście wierszy
QR kod: Dominik Żyburtowicz – Jedenaście wierszy