czerwone neony pomarańczowe słońce

przepychając czerwone światło
udawałem przed kontrolerami w pociągu

przez dom przedpokój
przez czwartą rano

nosiłem wyprasowane koszulki polo
dbając o dobre riposty

nie sepleniłem
bo nie zdarzało się mówić z piwem w ustach
nigdy

nie bywałem w kawiarniach
nie miałem też miejsca
w wypadku

tylko składnia
siadała po drodze
na ławce

odpoczywając po pytaniu
czy przypominam
wygłodzonego szczura

zapomniałem
że noc tworzy okazję


na wolność

widziałeś kiedyś szczury

zobacz gdzie śpią i kiedy zasypiają
patrz na to co jedzą kiedy jedzą
kiedy muszą robić głodówki

śledź ich przyzwyczajenia
nieufność i ucieczki
potrzeby ucieczki

posłuchaj jak cicho w nocy
przebijają centymetry
i igła nic nie znaczy
światło nie znaczy

nikt się nie obudzi
same dobre sny
i że na kołdrze
nie ma śladu
nic

tylko zapach zamknięty w klatce
tylko zapach zamknięty w klatce


kompozycja

koleżanka pisze że zaczęła elektrowstrząsy
kolega że pracę że na razie brak czasu
wyszedłem z pracy w księgarni wieczorem
autobusem te same chmury
przejeżdżam kartki

przed chwilą ludzie szli
po ludziach i to był piękny opis
a jestem ciekaw
po co się robi makijaż
przed wyjściem

po co patrzeć jak kończy się słońce
autobus rytmicznie
zachodzi
koleżanka zaczęła elektrowstrząsy
w wakacje

jednak
nie jestem w stanie
zamknąć tego klamrą


widzieliśmy planety z psem

zmarszczki i palce ze zgrubieniami
łapią odbicie z płyty stawu

kości kratery
korekty
szorstkie w dotyku

płyta wody się chwieje
ale to ode mnie zależy
gody i znów żaby
czerń nierówno wylewa się na brzeg

sama pogoda nie poruszy
liści traw nad stawem
mnie nie ruszy

ale przecież nikt tu nie łazi o pierwszej w nocy
zauważam za dużo skóry na dłoniach
chociaż może to tylko cień

za dużo poza tym myślenia jak
po rewolucji
ale przede wszystkim

jaki to dostojny towarzysz ten pies
jaki to dostojny pies
jak rozumie te przypadłości
jak lękliwie szczeka z pełnym przekonaniem
i po wszystkim zasypia w łóżku

księżyc obiekt odbity na nuty
wyobrażanie to przecinek przed zamknięciem oczu
muzyka świerszczy muzyka robactwa’

ale kto by pomyślał
że to jedno ciało


western

spotkałem starszego człowieka, torba,
wytarte rękawy
brak maszynki do golenia stare nawyki
ulica niewielka
jestem sam idę po tytoń do trafiki
Kraków

budynki ze zdobieniami
ze szczerbinami tynk uroczo mówi że starość
albo inni architekci miasta człowiek z walizką pyta:

czy zdradza pijany
czy pijanego się zdradza?

nie odpowiem
nie wiem
zawsze jest tak samo
mam krwawą mary
lubię pytania bez odpowiedzi
i picie bez końca

Marcin Sas – Szklane zwierzęta
QR kod: Marcin Sas – Szklane zwierzęta