Hematologia

Zwiastunku, któryś w suszku muchy
wypadł nam z dodatku do zeszłorocznej
gazety, podjętej z parapetu na szpitalnym korytarzu.

Co nam chciałeś przepowiedzieć tym gestem?
Bo przecież śmierć już zobaczyliśmy na noszach.
A pęknięcie glifu w przejściu na oddział
wzięliśmy za wzór mojego naczynka,
z którego się wylało pod skórą.
Niech cię ta pielęgniareczka
żywcem z tkanki wyjęta trzyma w opiece.


Urodziny

Zanim zdmuchniesz świeczki
pomyśl o czymś, a na pewno się spełni.

Przy urodzinowym torcie mogła być
wizja katastrofy zabawkowej kolejki.
Śmierć na torach człowieka rasy LEGO.

Gorzej, jeśli rzeczywiście istnieje
jakieś przełożenie w innym miejscu realnego świata.
Coś w rodzaju rowerowej przerzutki,
na którą tutaj pospolicie mówi się – chmura.


Poczęcie

Dusza napływa w ciało płodu
z każdą tworzącą się kroplą krwi.
Z każdą zawiązywaną nitką mięśni
supła się w tobie. Masz dreszcze
na samo wspomnienie.

Jesteś nerwowo chora i przyjmujesz lekarstwa.
Możesz więc w czyjeś oko wbić ostrze nożyczek krawieckich
i nic ci nie zrobią. Szyłaś właśnie spódnicę dla mamy.
Śliski materiał w kwiaty. Wszystkie zsunęły się na dywan
tworząc wzorzysty kobierzec. Chodzisz i zbierasz.

To przerywnik. Przepustka. Na co dzień przychodzi
mężczyzna, ciosem w brzuch pięścią jak bochen chleba
skuteczniej leczy cię z nadmiaru emocji.


Memory

Załóżmy, że wszystko dobrze się kończy.
Nie mamy raka, więc możemy puścić w niepamięć
tych, których zobaczyliśmy na korytarzach.
Skręcających się z bólu i tych dotkniętych
przez stupor w wyniku postawionej diagnozy.

Doszukiwałem się lśnienia najcieńszej nici,
łączącej ich wzrok z punktem wyjścia.
I całe szczęście, że możemy iść
trzymając się za ręce. Snuć plan
rowerowej wycieczki i, że przerzutki
sprawią nam taką radość.

Załóżmy, że te nacieki na płucach są nasze
i to nas inni puszczają w niepamięć.
Coś jak ten sinoniebieski dymek papierosowy,
który ukradkiem wdmuchują w otwór wentylacyjny.
Chociaż nigdy im się nie uda zapomnieć
skręcających się z bólu i tych dotkniętych przez stupor.
Widzimy punkt wyjścia na ścianie przez który się przeciskamy,
trzymając się za ręce. Albo ta świadomość ciała nam się tylko wydaje.


Periodyzacja

Co powiedziałby o mnie własny wizerunek
zapytany w każdym z odcinków postnatalnej fazy?
Ciało noworodka w ramionach mojej matki.
Milczy również ten, który mógłby powiedzieć najwięcej.
Umysł matematyczny nauczył się liczyć na siebie.

Zaciąłem się przy goleniu, więc od razu
został wszczęty proces zasklepiana rany.
Przykład idzie z tkanki. To prawdziwy bóg wybaczania.
Czy moje relacje na linii syn – ojciec dotknęła zatem hemofilia?
Z przerwanego światła naczynia ciągle krwawi.

Puchnie zarys kogoś przygarbionego,
kto mógłby udzielić odpowiedzi na fundamentalne pytania.
Słowa w zarysie ust. Tak wygląda odwrotność procesu rozkładu.

Maciej Filipek – Pięć wierszy
QR kod: Maciej Filipek – Pięć wierszy