„co cię nie zabije, to cię osłabi”

jak się wydaje, powiedzenie: „co cię nie zabije, to cię wzmocni” pozbawione jest realnych podstaw, hartowanie nie bardzo podnosi odporność na przyszłe zdarzenia, wszystko oddziałuje niszczycielsko, z każdą czynnością coś tracimy, bywa, przynajmniej raz w ciągu życia, że je tracimy, pozbywając się resztek mocy.


„biedny bogatego nie zrozumie”

ludzie ubodzy są kompletnie pozbawieni wrażliwości na wyzwania stojące przed ludźmi bogatymi, mają te swoje wydumane, sztuczne problemy typu: „czy dzisiaj będę jadł?”, „czy dzisiaj będę spał w cieple?”, „czy zjeść karmę dla kota, czy raczej pokrzepić się alkoholem nabytym w ramach samorzutnej stuprocentowej promocji dokonanej przez klienta w markecie?” i wiele, wiele innych dziwaczeń i ekstrawagancji, nie dotykają realnego życia wyrażającego się w niepokojących pytaniach: „zakupić te jednostki uczestnictwa, czy tamte?”, „idziemy do opery narodowej czy klubu go go?”, „kupić hulajnogę wysadzaną diamentami, czy skromne ferrari?”, wszędzie tam, gdzie toczy się proces dojrzewania egzystencjalnego człowieka zamożnego, pojawia się brak akceptacji przez człowieka biednego, który irytującym cmokaniem wyraża wyższość swojego nieszczęścia nad nieszczęściem tego pierwszego.


„kto biednemu zabroni!”

weźmy przypadek: jest autobus dalekobieżny, który zatrzymuje się na przystanku, wsiada do niego starsza, wyglądająca na biedną, kobieta, kierowca pyta o to, dokąd powinien sprzedać jej bilet, ona siada na siedzeniu, i mówi, że nie będzie płacić, kierowca kilka razy ujawnia swoją bezsilność, wobec: kobiecości, wieku, ubóstwa i bezczelności, wzywając ją do płacenia albo opuszczenia pojazdu, w końcu przejazd okazuje się darmowy.


„skrzypek na gorącym blaszanym dachu”

pobudliwość ludzka bywa bardzo męcząca, nie tylko dla otoczenia, ale również dla epicentrum, działający wprowadza nieład w struktury czasoprzestrzenne, wkurwiając współżyjących w zbliżonych parametrach, zaburza spokojny tok rzeczywistości swoimi drapieżnymi przyruchami, zachowuje się jak „skrzypek na gorącym blaszanym dachu”, dopiero całkowita destrukcja skrzypiec potrafi spacyfikować antychrysta na, ograniczony, niestety, czas.


„tramwaj zwany »mrocznym obiektem pożądania«”

było kilka niezłych cip, z ładnymi twarzami i obrysem ciała, ze cztery – pięć, albo może raczej: „z pięć – sześć”, nie chciałem tam zostawać , jednocześnie, chciałem się dostać gdzie indziej, zatem, zamiast zagajać i udawać zainteresowanie inne niż szlachetnie czysto seksualne, mijałem je, jedynie rejestrując ich urodę, moim największym „mrocznym obiektem pożądania” była wtedy knajpa „szalone widelce”, gdzie dokonałem dwóch aktów pożarcia smakujących mi diabelnie potraw oraz dwóch aktów wypicia alkoholu, czym zmyłem z siebie niezręczność kilku godzin spędzonych tam, gdzie spercepowałem istnienie kilku rzeczonych niezłych cip.


„niedaleko pada jabłko od ślepej kury”

postanowiłem dokonać zakupu kilku butelek mio mio, niestety w markecie, gdzie je kupuję, było tylko kilka o smaku podejrzanym, moją uwagę zwróciła cipa ekspedientka, o ładnym tatuażu na przedramieniu, stanowionym przez kaligraficzny, choć nieregularny napis, oraz licznych kolczykach znajdujących się w jej nosie, brwiach i uszach, tego było mi trzeba, trzeba mi było zagadnąć, mówiąc o moim pożądaniu względem jej, zapewne, miłości do bólu przejawianej przez jej ciało, jednakże wyhamowałem, jak zwykle, czasem jeszcze ją wspominam.


miło jest zabijać czas w miłym towarzystwie zanim czas poczyni na nas odwet

przed lodówką z fałszywymi oszukańczymi cenami w markecie, gdzie zatrzymałem się, oglądając różne pseudofrykasy, stanął nie całkiem stary mężczyzna i, oglądając towary, powiedział: „patrzę się, by się zorientować, co powinienem jeść, żeby umrzeć i odciążyć system państwa łożącego na moją emeryturę”, albo coś w tym stylu, odpowiedziałem mu, ale mój zamierzony bon mot okazał się bon młotem, bez żadnej zgrabności, szlachetna postawa tego niezbyt posuniętego przez czas starca, napełniała mnie i napełnia dalej podziwem dla postawy, będącej emanacją świadomości, że nosi się w każdej cząstce siebie kres, że bezsensowne jest nadmierne zaangażowanie w utrzymywaniu organizmu w dobrej kondycji, zdrowiu lub życiu.

Piotr Tomczak – Pracownik poczty w świetle prasy brukowej
QR kod: Piotr Tomczak – Pracownik poczty w świetle prasy brukowej