poza kompetencją zmysłów
na półkach
w szarych segregatorach
stoi
alfabetycznie skomponowane
wypreparowane z namiętności
unosi się
w słoikach pracowni
histopatologicznej
pozbawione
drugiego skrzydła
czeka na remisję
jeszcze istnieje
ogród homologiczny
zdecydowanie i skutecznie
szukają drogi we własnych
labiryntach
z trudem
spoglądają w oczy
innym ludziom
niekiedy
wychodzą poza
oznaczoną codzienność
przełamując
bezpieczne granice istnienia
zbliżają się
do form realnych bytu
(***)
irrealne
dźwięki snu milkną
na białej ścianie światło
jak pierwszy
dostrzeżony obraz świata
jasny kobalt
wypełnia przestrzeń
okna
przeszłość
tutaj i teraz
nie jest już obecna
białym kamieniem
niespieszne kroki
mijają nas domy
trotuar
i pojedyncze słowa
umykają rytmicznie
spacer ze słońcem
za plecami
spacer ze słońcem
we włosach
nieoczekiwanie słoneczny
spacer